Hej ho!
Z braku czasu od dawna na Stefanie nie pojawiło się nic do poczytania, oprócz fajnego artykułu Krzyśka dotyczącego tworzenia tokenów do gry w Photoshopie. Nota bene jest to bardzo fajna inicjatywa i jeżeli kiedykolwiek ktoś stworzy stwory do gry i będzie w stanie podzielić się nimi to chętnie skorzystam. Jeżeli sami jeszcze nie posiadacie żadnych tokenów ze wspaniałymi grafikami to polecam pomysły człowieka o pseudonimie Nekoangel, którego możecie znaleźć m.in. na FB. Próbki jego dzieł możecie znaleźć wszędzie w internecie, np.
https://fbcdn-sphotos-a.akamaihd.net/hphotos-ak-ash4/283151_194702143924161_136428536418189_517799_2171146_n.jpg
Z braku czasu postanowiłem wziąć pod lupę w miarę szybki, łatwy i przyjemny temat jakim jest review kart ze świeżutkiego dodatku War of the Ancients. Co prawda nie mam jeszcze dużego doświadczenia z tym dodatkiem - raptem jeden draft oraz sealed rozegrany - ale mogę sobie pofilozofować na blogu jako gospodarz. No to jedziemy!
Karta ta zapadła mi w pamięci gdy orałem nią przeciwników podczas turnieju sealed w Antwerpii niewiele dni temu. Moja talia składała się z Elfów z haste, które, jak wiadomo, posiadają relatywnie duży koszt. W moim zestawie miałem m.in. Eldrethalas Sorceress woa czy Lexie Silverblade woa o koszcie kolejno 6 i 5, które z Combat Stance potrafiły wjechać znikąd za 22 w ciasto, czytaj: przeciwnego herosa. Myślę, że wyżej wspomniane Elfy to najlepsza opcja do składnia talii na tej karcie, bo w zestawie mamy jeszcze inne ally takie jak Shadowglen Stalker woa czy Shandris Feathermoon woa. Ta ostatnia może wskoczyć nagle za 16 w nic niespodziewającego się przeciwnika.
Oczywiście nie jest to jedyna słuszna opcja - równie dobrze możemy skombić się z nowym Garoshem czy znanym i lubianym już Mazukonem. Karta jest na pierwszy rzut oka troszkę w typie 'Win-more', ale mimo wszystko wydaje mi się, że ujrzy światło dziennie w formacie Constructed, a przynajmniej w nowym Core.
Nowy Garrosh, Son of Grom jest mocny! Prawda, że odkrywam Amerykę ? :-) Oczywiście, nie jest to stwierdzenie na miarę nagrody Nobla, ale wspominam to orkowe bydlę z kilku powodów. Po pierwsze primo jest to piątoturowy drop hordowy. Tak naprawdę w tym slocie nie ma zbyt wielu mocnych ally, a dziurę tę przeważnie zapełnia się wstawieniem Mazukona z Shadowfang Keepa. Tak na szybko do głowy przychodzą mi Vanessa vanCleef oraz Aggra tof, czyli karty, które nie robią jakiegoś niesamowitego HALO! po wejściu w stół. Oczywiście Vanessa za free z Edwina to zupełnie inna bajka, ale nie o to tutaj mi chodzi.
Po drugie 5 do buzi instantowo za 5 kosztu to dobry deal, mimo drawbacku w postaci Can attack only heroes.
Po trzecie primo - szczęśliwa siódemka w plecach sprawia, że Garrosh gwiżdże na Mazukona i generalnie ten ostatni jest na niego kiepską odpowiedzią.
Po ostatnie primo jego moc tworzenia malutkich Oreczków (?) sprawia, że karty typu Sap czy Glacial Tomb są na niego odpowiedzią dosyć kiepską w kontekście przedłużającej się rozgrywki.
Po najostatniejsze primo: HAIL GARROSH! Tu jest moc ;-)
Gavel of Perotharn - najbardziej w tym wszystkim podoba mi się nazwa toporka. A tak zupełnie serio mówiąc to jest naprawdę świetna macka, która niesamowicie podkręca tempo pod warunkiem, że w danym momencie mamy na ręce odpowiednie kartoniki.
3 tura: topór + Prazo Whiptrick
4 tura: Daedak the Graveborne tof
5 tura: Garrosh Son of Grom woa
6 tura: Mazukon - Stuart Wright podaje rękę.
7 tura: budzimy się zlani moczem we własnym łóżku.
Oczywiście podany wyżej scenariusz to prawdziwe karciane porno, ale przy pomocy różnych efektów typu delve jesteśmy w stanie wykręcić naprawdę dobry curve pod warunkiem dobrania macki. Kombo z Prazo jest naprawdę świetne i odwraca tempo o 180 stopni, skracając ally przeciwnika i wstawiając w stół naszego za free. IMHO karta naprawdę świetna do czerwonego, naporowego decku za 3000zł.
Kolejny chory wymysł losowego dewelopera z firmy Cryptozoic Entertainment. Oczywiście, że ten chłopek niewiele robi, jeżeli jesteśmy on the draw (jedziemy jako drudzy), ale naprawdę błyszczy gdy wygrywamy rzut kostką. Pomijając jakieś losowe karty typu Firestarter tof czy paladyńskie AoE za 1 tudzież dobry fart z Faceless Sappera to jest on niesamowicie trudny do skrócenia w drugiej turze.
Jeżeli uda mu się zadać dmg w kolejnej turze to generuje niesamowitą przewagę po naszej stronie. Po pierwsze wstawia ally o statach 5/5, czyli mocno przerośniętego jak na koszt 3, a po drugie wraz z tym Infernalem daje nam wirtualny card advantage, gdyż nie tracimy karty z ręki.
Na szczęście deweloperzy gry nie stracili zupełnie rozumu i nadali demonowi przydomek Inferius(1) co znaczy, że drugiego takiego nie zobaczymy równocześnie w stole, no chyba, że gramy z Gnimshem, który lubuje się we wstawianiu dwóch sztuk "juników", np. Generała Husama :>
Duży plus dla CZE za tego pięknego misia, o który marzy każde małe dziecko. W końcu dostajemy jakieś możliwości do manipulowania cmentarzem, których było jak na lekarstwo od początku końca Upperdeck Entertainment. Oczywiście nie chcemy przeholować w drugą stronę, jak miało to miejsce z jednym z najpopularniejszych decków formatu Classic, czyli tzw. "Pająkami". Rampagin Furbolg napełni nam graveyard pod Gilblina, Tyrandę, Mekkatorque'a czy druidzkie wskrzeszenia, a w Limited w piękny sposób ukróci żywot Corrupted Furbolg woa. To ostatnie to notabene moje ulubione zagranie z Antwerpii :D
Mam nadzieję, że CZE wydrukuje więcej kart w typie tego misia i powrócą do karcianki kombo decki, które są najfajniejszą częścią każdego TCG. Aktualna meta typu "Wstaw coraz większego gościa w prawo" niekorzystnie działa na całe karciane community.
Tym pozytywnym akcentem kończę ten przykrótkawy artykuł. Stay tuned!





Brak komentarzy:
Prześlij komentarz