środa, 31 października 2012

Blast from the past! Część III

Kolejną odsłonę Blast from the past! zaczynamy wraz z dodatkiem March of the Legion, który przyniósł kupę mocnych kart. Na początek jedna z moich ulubionych talii, którą katowałem przez wiele miesięcy, a mimo tego fun z gry był zawsze na tym samym, wysokim poziomie. Tzw. "Boomkin" bo o nim mowa:


Allies:: 12

Abilities:: 26

Equipment: 8

Quests: 14

---
Side Deck: 10

Gwoli przypomnienia troszkę o fizyce talii. Generalnie naszym najlepszym, i w zasadzie jedynym , win condition był Moonfire. Przy wystarczającej ilości resów mogliśmy skutecznie smagać nim przeciwnika. W koszcie 1 mogliśmy wziąć Moonfire do ręki, więc abilitka była w zasadzie niezniszczalna. 
Z Moonfire bardzo dobrze kombiły się Moonkin Form oraz Stormrage Cover. Za każdy "spam" Moonfire mogliśmy odkręcić armor, co dawało nam spore możliwości obronne. Dodatkowo druidzka czapka oferowała spore możliwości filtracyjne, aby szybciej znaleźć porządane karty. Cały setup uzupełniał Dreamstate, który umożliwiał nam dociąganie za przysłowiowy "milion". 
Cała reszta talii to karty uzupełniające, odbijające rush , tudzież "niszczarki" takie jak Silea Dawnwalker czy Shadala. 
Podstawowym problemem tej talii były decki oparte na stworkach z Untargetable stąd też karty takie jak Gurzuk czy Force of Nature. Talia ta była niezłym wyborem w ówczesnej mecie zdominowanej przez strikeouty (czyli talie, które zabijały jednym dużym uderzeniem w turze) czy solo decki, takie jak rogal czy warrior. 
Jednym z takich strikeout'ów był Halavar:

Hero: Halavar

Allies:

Abilities:
4 Rend
3 Slam

Equipment:

Quests:

---
Side Deck:

Deck z założenia nastawiony na typowy wcisk w prawo. Zestaw morderczych abilitek uzupełniony był o regiment małych niebieskich chłopków. Mortal Strike był tutaj kluczową kartą, gdyż zagrany w dobrym momencie zupełnie niwelował leczenie przeciwnika (np. takie Lay On Hands). Swoją drogą bardzo mi brakuje tej karty w obecnych formatach. Bardzo liczyłem, że zostanie przedrukowana w którymś z Class Decków, jednak jak na razie bezkutecznie czekam ;-)
Perdition's Blade, na pierwszy rzut oka niepozorna, była podstawową kartą w wielu solo taliach przez długi, długi czas. Free headshot w pierwszoturowego dropa przeciwnika wraz z możliwością bicia mniejszych stworów bardzo dobrze ustawiał grę w naszą stronę. 
Bloodrage był odpowiedzią na kontrolne talie, takie jak paladyn czy warlock, które stallowały grę. Dzięki niemu byliśmy w stanie utrzymać pełną rękę, jak również zbierać poszczególne elementy komba. 
Warto wspomnieć w tym miejscu, że istniała nie mniej popularna, czerwona wersja tej talii. Zasadniczą różnicą był użytek Twig of the World Tree, który dobrze łączył się z Morlug Soulreaver

Last but not least chcę pokazać talię, która pojawiła się wraz z nowym Expansion Packiem, czyli Servants of the Betrayer:

Hero: Runetusk

Abilities:26

Allies:10

Equipment:8

Quests: 16

---
Side Deck:

Nie mogę sobie przypomnieć czy wcześniej istniały jakieś discard decki, ale jeżeli mnie pamięci nie myli to był to jeden z pierwszych jeżeli nie pierwszy. 
Jak ktoś mądry kiedyś powiedział - "discard nie działa", ale było to jeszcze w czasach kiedy nie było Voidfire Wand. Róźdżka, która sprawiła, że niejednemu graczowi WoW TCG siwe włosy na głowie pojawiły się wcześniej niż zwykle. 
Wracając do tematu niedziałającego discardu było to w kontekście tego, że discard jeden za jeden (pomijając Mental Anguish) był mało konkretnym zagraniem, nie dającym żadnej przewagi. Dopiero druk popularnego "wojdfajera" sprawił, że granie discardem ma sens. Oprócz tego w zestawie mieliśmy karty manipulujące resy przeciwnika, czyli Thwarting Kolkar Aggresion i The Root of All Evil. Cała reszta to seek and destroy z nieśmiertelnym The Bringer of Death na czele. Trzeba przyznać, że wraz z zagraniem Bringera czuło się przypływ mocy w pomieszczeniu :-)

To byłoby w zasadzie na tyle jeżeli chodzi o dzisiejszy tekst. Jakoże Worldsy zbliżają się dużymi krokami, a właściwie są już za rogiem, ze 2-3 artykuły będą pewnie poświęcone temu eventowi, na którym kibicujemy Gnimshowi, jako jedynemu reprezentantowi Polski (nie licząc Janka Palysa). 
Jeżeli ktoś chciałby przeczytać coś na konkretny temat to można śmiało do mnie pisać w komentach/na forum/e-mailowo. Zachęcam również do pisania własnych tekstów, a w nagrodę zostaniecie obdarowani kartami FOIL.

Zdravim!

wtorek, 30 października 2012

Blast From the Past! Część II

W pierwszej części z serii Blast From the Past, która może się trochę pociągnąć, przypomnieliśmy sobie talie z dodatków Heroes of Azeroth i Dark Portal. Dzisiaj kontynuuję podróż do przeszłości przesuwając się do przodu na osi czasu. 

Expansion packi Fires of Outlands oraz Molten Core (treasure pack) przyniosły wiele dobra dla wielbicieli różnorakiego oręża, w szczególności dla klasy rogue.


Allies:

Abilities:

Equipment:

Quests:

---
Side Deck:

Rogal dostał mnóstwo dobra wraz z nadejściem nowych czasów. Przede wszystkim Eskhandars Right Claw, który niesamowicie buffował szeregowego Carolla. W pierwszej turze mieliśmy zazwyczaj chłopa 2/2, który rósł z każdą turą. Tanie, dual-wieldowe bronie były skutecznie buffowane przez Eye of Rend czy świetny Suprise Assault, który był kartą przetargową w przypadku gry z solo wojem.
Generalnie taktyka polegała albo na wycinaniu stworów przeciwnika albo na jechaniu prosto w gardło w zależności od tego czym straszył nas oponent. Ewentualnie ubytki w zdrowiu uzupełnialiśmy flaszką z czerwonym roztworem tudzież ukrywaliśmy się na całą turę za Vanishem (lub innym środkiem piorącym).
Hordowym ekwiwalentem Rottuna był Daspien Bladedancer, rasowy blood elf, który oferował nam świetnego questa Solanian Belongings, wracającego nam takie karty jak Jackknife, Vanish czy Sinister Strike. Dodatkowymi plusami w tym decku był dobry dociąg, dzięki Counterattack oraz świetny flip.

Hero: Nathadan

Allies:

Abilities:

Equipment:

Quests:

---
Side Deck:

Kto nie pamięta Nathadana niecha się nie przyznaje :-) Pure control deck, zbudowany bodaj przez Stuarta Wrighta, o ile mnie pamięć nie myli. Czerwony blood elf posiadał całe mnóstwo zabawek do odpychania naporu przeciwnika od protektorów, przez Hellreaver, po Susvayin, Holy Shield i Hammer of Justice.
Ta ostatnia karta była również deską do trumny wielu solo rogali i warriorów, gdyż dzięki Solanian Belongings posiadaliśmy wirtualne 7-8 sztuk tej karty zostawiając przeciwnika w pozycji leżącej przez wiele tur. Koniec końców odpowiednio duża Tewa Wildmane była zaporą nie do przejścia dla drugiej strony stołu. 
Blessing of Wisdom, jedna z kart, dla których ta talia powstała dawała nam mocnego kopa, a Lorthemar Theron dzięki swojej mocy był praktycznie nie do zabicia. Z tej samej racji w decku znalazły się techowe Vordeny na spodziewane mirrory.
Ostateczną ciekawostką dla tych co nie wiedzą jest Lay on Hands. Karta wydrukowana typowo na terminację, które w owych czasach przy formatach Best-of-Three zdarzały się dosyć często.


Allies:

Abilities:

Quests:

---
Side Deck:

Na deser zostawiłem sobie Omedusika. Jeden z najszybszych rushowych decków tamtych czasów zaistniał tylko dzięki Shadowfiendowi. Legendarny stworek dostępny tylko dla księży niesamowicie szybko dziobał życie przeciwnika, a dzięki swojej umiejętności pozwalał nam utrzymać tempo dzięki odkręcaniu resourców. 
Kombo Morlug Soulreaver + Faesha pozwalało zadać dodatkowe obrażenia przeciwnikowi zupełnie znikąd, ewentualnie można też było zrzucić potrzebną kartę pod Finkle. 
Tak jak i większość tamtejszych talii posiadała ona mocny zestaw szybkich questów, które pozwalały nam się szybko odbudować rękę po wypaleniu się z kart.
Zabicie Shadowfienda było kluczem do wygrania rozgrywki z Omedusem, a i tak było to często bardzo utrudnione ze względu taniego PW:Shield. Nie trzeba w tym miejscu wspominać Finkle, który potrafił nam przywrócić szybko peta z cmentarza. Na ewentualnie puszki w sajdzie krzyczał do nas Hur Shieldsmasher.

Z talii, które pojawiły się w międzyczasie, a o których nie mam miejsca napisać więcej niż dwa słowa to:
- Telrander - niebieski druid oparty na formie i kartach ją bufujących takich jak Heart of the Wild czy Predatory Strikes. W odwodzie czekał dobrze uzupełniający regiment ally: Unen Rataan czy Savina Greysky
- Kana Naasis - niebieski, dranejski Hunter oparty na standardowym zestawie chłopków i zwierzątek dopalonych Master of the Hunt. W całości zestawu leśniczego nie mogło też zabraknąć legendarnej strzelby Blastershot Launcher
- Ozzati - kolejny, szybki niebieski rush, tym razem w wersji magicznej. Kartą przetargową w tej talii był Dragons Breath, który likwidował zarówno ally jak i dual-wield przeciwnika.

niedziela, 28 października 2012

Blast from the past! Część I

Haj!

Długo zastanawiałem się co będzie tematem kolejnego artykułu na Waszym, ulubionym Stefanie i doszedłem do wniosku, że warto odświeżyć sobie trochę historię karcianki. Dla tych, którzy grają w WoWa od samego początku, tj. Heroes of Azeroth będzie to miłe przypomnienie, zaś dla młodszych stażem na pewno warta przeczytania ciekawostka. W każdym razie będzie to miła odmiana od dzisiejszych formatów typu Core. 
Na pierwszy ogień bierzemy dwie talie z czasów, gdy wydrukowane były tylko kartoniki z Heroes of Azeroth. 



Hero: Elendril

Allies:
4 Fury

Abilities:

Equipment:

Quests:

---
Side Deck:


Elendril, niebieski hunter był jednym z pierwszych, topowych decków WoW TCG. Jeżeli dobrze sięgam pamięcią to talia ta wygrała również pierwsze Mistrzostwa Polski w 2006 roku (zwycięzcą był Michał Hanuszkiewicz z Wrocławia). 
Talia ta była typowym aggro w prawo. Pamiętam dobrze jednego gracza w Bardzie, który ogrywał nią wszystkich ze słuchawkami na uszach przekręcając swoje karcioszki w prawo. Naporowe tanie ludziki w połączeniu z dobrymi, hunterskimi petami. Do całości Krol Blade, nieśmiertelny Leeeeeeroooooooy Jenkins oraz Aimed Shot na dobicie. Oczywiście jak na tamte czasy przystało talia była relatywnie tania, a podstawowym problemem było zdobycie Lirojów. 
Ja jako hardcorowy control player grałem taliami, które potrafiły stawić opór Elendrilowi, jedną z nich był Grennan Stormspeaker:


Allies:

Abilities:

Equipment:

Quests:

---
Side Deck:

Czerwony shammy był już zupełnie inną, kontrolną talią, której celem było wstawienie dużego stwora, np. Zylah Manslayer w późniejszych turach. Do obrony mieliśmy takie karty jak Ghost Wolf, Frost Shock czy Searing Totem. Chain Lightning potrafił zrobić masakrę rzucony w dobrym momencie kasował Apprentice Teep, Latro Abiectusa i Fury. Do tego kilka dobrych protectorów, m.in. sławetna Ophelia Barrows, która fajnie manipulowała graveyard przeciwnika. 
Deck ten był dosyć popularny również ze względów finansowych. Naliczyłem tu raptem 9 erek. Do kosztowniejszych kart należałoby dorzucić również Counterattack, który przez długi czas był jedną z najdroższych uncommonów w karciance (i bardzo grywalnych).
W tym miejscu niestety wychodzi fakt, jak bardzo gra się zepsuła patrząc na tamte czasy. Dzisiaj topowe talie warte są setki złotych, a liczba erek nieraz potrafi przekroczyć połowę talii. Wtedy można było złożyć nawet decki bez R/E i być w stanie grać na równi z najlepszymi.
Oczywiście nie będziemy tutaj dyskutować tego jakim dobrym pomysłem było granie z 10-kartowym sideboard'em, który skutecznie walczył z przeciwnościami losu, czyli rzutami kostką.

Pare miesięcy i dodatków dalej, znany i lubiany deckbuilder Tim Batow wrzuca pierwsze solo do metagame:


Abilites:

Allies:

Equipment:

Quests:

---
Side Deck:

Archetyp Bulkasa powstał dzięki Cruelty, karcie która skutecznie odpierała ataki przeciwnika oraz Wrath Scythe, broni dzięki której mogliśmy się wyleczyć z wielu punktów obrażeń. Talia ta była już mocno naszpikowana erkami i epikami, a karty takie jak Skullflame Shield czy Stronghold Gauntlets były (a może i nadal są) naprawdę trudne do zdobycia. 
Jeżeli tylko udawało się nam odeprzeć pierwsze fale rushu przeciwnika byliśmy przeważnie "w domu". Przeciwnik nie miał zbyt wiele opcji na niszczenie EQ (Moira Darkheart i Chipper Ironbane), a jeżeli już je dobrał to tracił mocno swoje tempo.
Warto zauważyć jak wiele questów grało się wówczas. Każdy deck zawierał ich ok. 16 co może świadczyć o tym, że talie były dosyć zbalansowane i nie dało się złożyć czegoś bez dociągu w prawo co zabije szybko i bezboleśnie.

Żeby nie było nudno za czasów Dark Portal pojawił się jeszcze jeden nowy typ decku: combo:


Abilites:

Allies:

Equipment:

Quests:

---
Side Deck:

Dla tych co nie widzą śpieszę z pomocą aby wytłumaczyć o co kaman. Naszym głównym win condition był Spirit Healer, który wstawia co turę ally. Drawbackiem jest to, że wstawia też ally do gry po stronie przeciwnika, ale mamy dostępnę środki aby temu zaradzić (vide Cannibalize czy Ophelia Barrows). Gros protektorów, dobry heal oraz świetny dociąg zapewniały nam przetrwanie do czasu zagrania Spirit Healer. Jeżeli dodatkowo udało nam się wrzucić Lockholara do GY to gra była praktycznie wygrana.

To byłoby na tyle tytułem wstępu do tegoż tematu. W następnych artykułach podążę śladem kolejnych dodatków. 
Swoją drogą byłoby naprawdę fajnie i ciekawie zagrać jakiś turniej w formacie, np. HoA only , tudzież HoA + DP i inne kombinacje. Ot taki 'blast from the past' ;-) Tylko czy ktoś posiada jeszcze karty ...


środa, 24 października 2012

Relacja z MP - część III

2x Gutfin


Taką oto talią rozpocząłem drugą rundę Mistrzostw Polski 2012 w formacie Draft. Przebieg tegoż wyglądał mniej więcej następująco:
- na pierwszym picku Tomb of the Forgotten dostałem Akhet tof. Na pierwszy rzut oka wydaje się całkiem mocny, jednak w rzeczywistości nie oferuje nic ponad 5/5 Protector.
- w tym samym boosterze dostałem do łapki Boundless Winter tof - kartę ciekawą z tegoż względu, że chroni nas przed przewinięciem się. Dodatkowym atutem był fakt, iż czerwony DK ma jednego z najlepszych flipów w Limited, więc doszedłem do wniosku, że spróbuję pójść w tę stronę.
- w kolejnych pickach zmuszony zostałem do zrezygnowania z mojego masterplanu z racji tego, że dostawałem tylko niebieskie stworki do ręki. Dodatkowo przepuszczonych zostało parę ciekawych kart do maga, które skwapliwie zebrałem (Wildfire tof, Boundless Magic tof)
-  w Crown of the Heavens dostałem prezent na 2. picku w postaci Gerrunge the Sadist - chłop 4/4 za 3 kosztu zawsze będzie w dobrej cenie. W tym momencie ciągle byłem otwarty na klasę
- przyszedł czas na Throne of the Tides i Grimnar - no tej karty nie mogłem przepuścić dalej - picknąłem aż miło
- jedyne czego żałowałem po zakończeniu, to puszczenia butelki lockowej, no ale widocznie miałem jakiś powód ;-)

Talia na starcie naprawdę wydawała mi się kiepściutka z kilku powodów:
- w jedynkach nędza poza Tommim i Starfishem, i nikt mi nie wmówi, że Gutfin jest fajny
- w dwójkach tylko 3 ally - sytuację ratowała rougowa flaszka
- w trójkach podobna sytuacja jak wyżej, tylko 3 sztuki, za to 2 bardzo mocne
- w czwórkach same blanki z nędznym Neferset Frostbringer tof na szarym końcu
- w piątkach tragedia - podstawowym zagraniem w tej turze był flip (Skodis the Nethertwister) lub zrobienie questa
- powyżej było już dobrze, jednak pod znakiem zapytania pozostawało to czy uda mi się dożyć do późniejszych tur

Co do samych gier to przedstawiam tylko króciutkie streszczenia, ponieważ pamięć ulotna bardzo jest :-)

Game 1 vs Manchox (Artur Lasota)
Z tego co pamiętam to Manchox również uzbierał sobie Warlocka. Gry były dosyć jednostronne i ostateczny wynik to 2-0 dla mnie.

Game 2 vs Michał Uchman-Lach
Michał podjął bardzo dobrą decyzję pickując szamana z takimi mocnymi kartami jak np. Call of Lightning tof. Pierwsza gra trwała w nieskończoność. Co chwilę jedna ze stron zyskiwała przewagę by za chwilę ją stracić. Ostatecznie Michał przewinął się co zaowocowało punkcikiem po mojej stronie. W drugiej partii nie miałem zbyt wiele do powiedzenia i poległem bodaj w szóstej czy siódmej turze. Przed początkiem trzeciej gry na zegarze zostało kilka minut czasu, wysajdowałem więc najdroższe karty na rzecz taniochy. Ostatecznie udało mi się wbić więcej obrażeń złemu monsterowi (special thx to Sebastian Malak) i zapisałem na swoim koncie kolejne zwycięstwo.
Po grze powiedziałem Michałowi, że niepotrzebnie przedłużał pierwszą grę. Gdyby poddał ją zawczasu prawdopodobnie wygrałby całą partię, gdyż miał imho talię silniejszą od mojej. Umiejętność poddania partii w odpowiednim momencie to kolejny ważny skill w WoW TCG, który nabywa się stopniowo wraz z siwą brodą oraz ilością rozegranych gier.

Game 3 vs Gnimsh (Marcin Filipowicz)
Na mej drodze stanął kolejny warlock w postaci samego Gnimsha. Przed grą wiedziałem, że w Marcin w zanadrzu ma butelkę oraz Hand of Guldan tof. Musiałem zatem bardzo uważać co wstawiam w stół. Wygrany rzut kością gwarantował lepszy humor po mojej stronie i faktycznie pierwsza gra była dla mnie. W drugiej grze zostałem zmiażdżony przez potężny trick w decku Gnimsha, czyli Alaria the Huntress tof. Niestety brakło Gutfina na początkowej ręce i kotek, sam z bazy, wjechał mi za 16dmg. Nie było co zbierać. Trzecia gra to napór z mojej strony i topdeck ze strony oppa, oczywiście Hand of Guldan tof w Grimnara. Stanąłem pod ścianą jednak w skuteczne strzały z Legacy of Arlokk sprawiły, że wyszedłem z tej batalii zwycięsko z 1HP.

Ostatecznie wyszedłem obronną ręką z drafta wygrywając wszystkie trzy gry. Naprawdę nie tego spodziewałem się po tej talii. Możliwym jest, że ogólnie w puli na podzie pojawiły się kiepskie boostery bez wielkich bomb.
Fakt pozostawał faktem, że w tym momencie wchodziłem do Top 8 z najlepszym wynikiem 8-0.
Ciąg dalszy nastąpi ;-)

niedziela, 21 października 2012

Dwugłowy Ogr

Tym razem gościnnie na Stefanie relacja z turnieju dwugłowego ogra by Meleleta. Zapraszam!

W minioną sobotę w trójmieście zawitał do nas śmieszny format na BG, jakim jest Two-Headed Ogre. Chciałbym zaprezentować wam relacje z tego turnieju tak, więc miłej lektury. 

Zebraliśmy się w lokalu jakoś koło 12. Po krótkich rozmowach wybiło samo południe, Organizator zebrał wpisowe i wyruszył po nagrody. Po powrocie zostało tylko wybrać drużyny i do boju. Głosem narodu doszliśmy do wniosku, że najlepiej będzie, jeśli dobierzemy się w pary losowo, ale tematycznie, czyli Monstery z Monsterami itd. oraz z taką restrykcją, iż osoby z większym stażem były parowane osobno. Było nas 12 grających, co dało 6 drużyn po losowaniu. Zostałem sparowany z Michałem, nazwaliśmy drużynę i czas na bój. 

Michał grał murlocami z Unleashem opartymi na wojowniku ja zaś zasiadłem za sterem Monsterowego Frost Mage. 


Lodacze Team vs Dominatorzy

Pierwsza potyczka i morale na starcie w dół. Dominatorzy wygrali rzut kostką, po czym rozpoczęli. Przeciwnicy grali Alliance DK i Magiem. Pierwszy grał Mage jego tura to zagranie resa i worgena za jeden 1 many 1/4  i oddanie kolejki do mnie. Dołożyłem manę i pozwoliłem zagrać Michałowi, który zagrał slippyfista i resa. Kolejny DK zagrywający jakaś zarazę za jeden many do Michała. Druga tura i rozpoczyna mage dogrywając manę i wstawiając dwóch protektorów z Glory of Alliance, na co w odpowiedzi zagrałem Flame Lance do worgena przeciwnika. Dostałem priorytet, dołożyłem resa i pozwoliłem grać Michałowi trzymając na ręce Frost Blasta na wypadek gdyby jego rybka miałaby być zprotektorowana lub Overload, na jakiegoś ally DK. Michał dograł Crabbyfina, włożył jeszcze Baby Murloca, wstawił dwa kraby i zaatakował Slippyfistem. DK zagrał Chains of Ice na kraborybę. Tura trzecia i mage zagrywający świnkę na Slippyfista na co w odpowiedzi zagrałem Frost Blasta i zniszczyłem dwóch protektorów. Moja runda i zagranie Ice Barrier. Michał dograł  Swarmtootha i odkrył Baby Murloca, który od razu wszedł zrobił flipa i zaatakował w dk. DK w trzeciej turze nic chyba nie zrobił (nie pamiętam dokładnie). Mage w swojej turze zagrał jakiegoś stworka za 4 many. Z początkiem mojej tury 5 do Dk i revenant w stół. Michał zagrał upheaval do dk, który odpadł z rywalizacji i zaatakował całym stołem w maga. W następnej turze mag się poddał.

1-0

Lodacze Team vs Organizer Team 

Wiedziałem od początku, iż będzie to bardzo ciężki pojedynek, bo przeciwnikiem był Organizator turniejów w trójmieście i doświadczony gracz Irius grający Joleerą i nowy gracz grający czerwonym lockiem. Po wygraniu rzutu przez przeciwników zaczął Lock zagrywając Rosalyne von Erantor i strzelając w siebie 3 dmg. Moja tura Flame Lance w sojusznika przeciwnika. Michał dograł rybę. Irius tylko manę. Jego team mate zagrał jakiegoś dropa na drugą turę. Moja tura i servant w stół. Michał dograł Swarmtootha, odkrył rybkę i wziął do reki. Krzysiu zagrał SFK i znów spasował. Lock zagrał ally 1/3 wstawiającego toksa 2/1. W odpowiedzi na deklarację ataku we mnie zagrałem Frost Blasta w drugo turowego dropa. Moja tura to Gilblin, Michał dograł jakieś kolejne rybki, na co Krzysiu odpowiedział Poison the Well. Krzysiu zagrał manę i spasował. Lock nie pamiętam, co zrobił, w mojej turze za szybo dociągnąłem manę i niestety nie wtasowałem Gilblina. Dograłem Revenanta i puściłem kolejkę do Michała, który zagrał Unleash the Swarm, niestety tylko po trzy ryby. Krzysiu w swojej turze zagrał Edwina. Lock i piąta tura to apokalipsa po mojego Revenanta i 10 do Michała. Ja kopałem w swojej turze po barierę bez skutku. Michał dograł rybę. Krzysiu z Edwina do mnie i z jednego toksa, którego zjadła SFK zagrał Mazukona i do mnie. Padłem po kilku kolejkach tak jak Michał.
1-1 

Lodacze team vs Lamski team

Gramy z Kamilem kierującym czerwonego maga i jego kumplem z czerwonym rogue. Po wygranym rzucie kością zacząłem dokładając manę i Servanta. Kamil zagrał maę jak i jego teammate. Tura Michała, który zagrał rybę. Moja tura to top deck maski i zagranie jej na maskę Kamila. Tura Kamila to Lordann i priorytet do rogue, który spasował. Michał dograł baby rybę i dwa Gutfiny. Moja tura i znów z topa sytości w postaci bariery. Tura Kamila Lordanem w barierę i mana. Rogue zagrał ally z fero 3/1 do mnie. Michał dwie ryby, flip i zabił Lordana, resztą ryb atak w mage. Moja tura z początkiem 5 do maga i znów z topa bariera, którą od razu dograłem i pas do Kamila. Kamil dograł Daedaka. Tura Rouge, który spasował. Tura Michała i kilka ryb w stół, na co w odpowiedzi Rouge zagrał Poison the Well. Wszystkie ryby znikają i mój servant. Moja tura i 10 do mage, Kamil odpadł z rywalizacji. Boundless magic po barierę i trzecia w stole. Rogue zagrał coś w taki sposób, że moje bariery miały po jednym znaczniku. Michał zagrał Unlesha z rwlwlwlw i wjazd z ryb w rogue, moja tura 15 z początkiem i śmierć przeciwnika. 

2-1

Z takim wynikiem byliśmy na trzecim miejscu. Był to mój pierwszy turniej w takim formacie, który uważam za ciekawą odmianę od codzienności, jakim jest granie core i polecam go każdemu gdyż jest bardzo miła odskocznią.

piątek, 19 października 2012

Zamieszki na tle rasowym

Dzisiaj na Stefanie szybki rzut oka i ucha na co ciekawsze karty z War of the Ancients w formacie Limited. W podsumowaniu dostępne również malutkie podsumowanie nowych ras pod kątem tego co oferują nam ich umiejętności specjalne.
Enjoy!

Arrowstorm woa - megasolidny common do huntera, pozwoli nam w trzeciej i kolejnych turach odzyskać tempo
Bhenn Checks-the-Sky woa- jeden z moich ulubionych alluchów jeszcze za czasów Dark Portal bodajże. Statystyki 2/1 być może nie powalają, ale z nawiązką nadrabia to keywork instant.
Blitz woa- bardzo dobry, czteroklasowy removal o niskim koszcie. Warto pickować szybko, aby mieć jakieś odpowiedzi na upierdliwe Elfy z elusive
Child of Ursoc woa- staty raczej słabe, ale assault daje nam możliwość skrócenia praktycznie każdego czwartoturowego dropa, a tym samym przejęcie inicjatywy
Corrupted Furbolg woa - teoretycznie dobry drop, ale ja za nim niespecjalnie przepadam
Darnassus Warrior woa - świetny chłop na każdą turę. Co najważniejsze pozwala odpalić nam haste nawet przeciwko oponentowi schowanemu za ścianą protektorów
Deaths Decree woa - first pick, jeżeli już idziemy w DK. Removal na dużego stwora + mały ghoul w prezencie
Delinar Silvershot woa - bezdyskusyjny first pick, a prawdopodobnie i hatepick. Wymóg posiadania elfa w party jest radośnie łatwy, a strzał za 3 bezcenny.
Despair of Winter woa - karta obosieczna, kasująca stolik niczym, swego czasu, The Bringer of Death. Warto pamiętać, że łupie również po naszej stronie. Jeżeli uda nam się dodraftować jakieś DK DoTy to będziemy mieć dobrze.
Ebon Plague woa - prawdziwy killer, dzięki któremu od razu idziemy beznamiętnie w DK. Karta ta skutecznie zablokowała mój marsz po iPada podczas Gadzetzana w Antwerpii.
Festering Disease woa - jak wyżej bardzo dobra DoTka, która sprawia, że czas płynie dwa razy szybciej (u przeciwnika).
Gaktai woa - bardzo dobry pecik do warlocka. Wbudowany cantrip, a drawback w postaci 2 dmg jest pomijalny w początkowej fazie gry, zwłaszcza biorąc pod uwagę dostępny dla tej klasy heal. Dodatkowym minusikiem jest to, iż kiepsko skraca się z drugoturowym 2/3 przeciwnika.
Hidden Strike woa - w końcu rogalinho dostał kartę, dzięki której może zaistnieje w polu Limited. Za jedyne 1 w koszcie możemy skrócić praktycznie wszystko w stole przeciwnika, robiąc natychmiastowy swing w tempie gry.
Jadefire Soulstealer woa - co do tego gościa miałem mieszanie uczucia, ale biorąc pod uwagę doświadczenia zebrane z gry w Antwerpii sprawdza się zadziwiająco dobrze. W ofensywie prawdopodobnie dobierze nam 2 karty, w defensywie zaś kupi ewentualnie trochę czasu.
Legguards of the Legion woa - bardzo mocna erka, zwłaszcza w niebieskim decku, gdzie sporo ally szczyci się mianem elusive. Free strike z herosa jest bezcenny, zwłaszcza jeżeli mamy do dyspozycji 2 odbitki. First pick.
Lexie Silverblade woa - jedna z moich ulubionych postaci. On the play zagrana w trzeciej turze usuwa dwójkę przeciwnika i robi duży advantage w stole. Polecam elfy w kombinacji z niebieskim wojem, którego flip idealnie do nich pasuje.
Mulgor Deathwalker woa - pretty obvious.
Nyala Shadefury woa - kolejna mocna karta/stwór, który dobrze kombi się z elfami i elusive. Sprawia, że nawet nasze pierwszoturowe dropy są w stanie atakować trójki, czwórki przeciwnika. 
Orgrimmar Heartstriker woa - jak większość orków z bloodrush, sprawdza się doskonale w ofensywnie, dużo gorzej jeżeli przychodzi się bronić i mamy wbite więcej obrażeń. Na pewno jest to mocna karta, ale wymaga sporo przemyśleń podczas draftowania i budowania talii.
Orgrimmar Marksman - jak wyżej.
Timewalker Sentinel woa - bardzo mocny aluszek i to w wersji Unlimited. Biorąc pod uwagę tak wiele stworów dobrej jakości śmiem twierdzić, że niebieskie elfy to najlepsza opcja w obecnym Limited. 
Unstoppable Abyssal woa - same staty 4/4 za 4 robią z niego mocarza. Do tego sensowna moc i już mamy mocny atut, zwłaszcza w talii monsterowej.

Musze przyznać, że wraz z nowym dodatkiem War of the Ancient należy się duży plusik dla CZE, przynajmniej jeżeli chodzi o format Limited. Wrażenia z pierwszych gier w formatach Draft oraz Sealed są jak najbardziej pozytywne, a klasowe bonusy dodają grze nowego wymiaru. 
Różnorodność i masa nowych keywordów jest super. Moim ulubionym na dzień dzisiejszy jest haste, który pozwala nam rushować przeciwnika niezgorzej niż czerwoni z ferocity. Bloodrush daje nam bonusy, jednak wymóg do 'uruchomienia' go nie jest prosty i nieraz trzeba się mocno nagłówkować, aby wygrać partię będąc on the draw

Tribe daje nam ciekawe bonusy, a wymóg do odpalenia jest raczej rozsądny. Najgorzej IMHO mają ludzie ze swoim Unity. Posiadanie w stole równocześnie 3 ally tej samej rasy jest, delikatnie mówiąc, trudne w formacie Limited, no chyba, że posiadamy wiele sztuk Glory to the Alliance!.

Ostatnim, nowym keywordem, jeżeli dobrze liczę, jest spellshield, który maksymalnie utrudni teraz życie magowi, a stworki takie jak Torzuk Soulfang czy Lord Kurtalos Ravencrest sprawią, że magowi kierowcy przerzucą się na Magica.
Ostatnim smacznym kąskiem zwłaszcza dla WoWowców z dłuższym stażem jest comeback z zaświatów takich "gigantów" jak Bhenn Checks-the-Sky, Bloodsoul czy Lady Bancroft. W tym miejscu jestem naprawdę bardzo poważny, a tyczy się to zarówno Limited jak i Constructed.




wtorek, 16 października 2012

WoA, WOAH!

Hej ho!
Z braku czasu od dawna na Stefanie nie pojawiło się nic do poczytania, oprócz fajnego artykułu Krzyśka dotyczącego tworzenia tokenów do gry w Photoshopie. Nota bene jest to bardzo fajna inicjatywa i jeżeli kiedykolwiek ktoś stworzy stwory do gry i będzie w stanie podzielić się nimi to chętnie skorzystam. Jeżeli sami jeszcze nie posiadacie żadnych tokenów ze wspaniałymi grafikami to polecam pomysły człowieka o pseudonimie Nekoangel, którego możecie znaleźć m.in. na FB. Próbki jego dzieł możecie znaleźć wszędzie w internecie, np. 
https://fbcdn-sphotos-a.akamaihd.net/hphotos-ak-ash4/283151_194702143924161_136428536418189_517799_2171146_n.jpg

Z braku czasu postanowiłem wziąć pod lupę w miarę szybki, łatwy i przyjemny temat jakim jest review kart ze świeżutkiego dodatku War of the Ancients. Co prawda nie mam jeszcze dużego doświadczenia z tym dodatkiem - raptem jeden draft oraz sealed rozegrany - ale mogę sobie pofilozofować na blogu jako gospodarz. No to jedziemy!

Karta ta zapadła mi w pamięci gdy orałem nią przeciwników podczas turnieju sealed w Antwerpii niewiele dni temu. Moja talia składała się z Elfów z haste, które, jak wiadomo, posiadają relatywnie duży koszt. W moim zestawie miałem m.in. Eldrethalas Sorceress woa czy Lexie Silverblade woa o koszcie kolejno 6 i 5, które z Combat Stance potrafiły wjechać znikąd za 22 w ciasto, czytaj: przeciwnego herosa. Myślę, że wyżej wspomniane Elfy to najlepsza opcja do składnia talii na tej karcie, bo w zestawie mamy jeszcze inne ally takie jak Shadowglen Stalker woa czy Shandris Feathermoon woa. Ta ostatnia może wskoczyć nagle za 16 w nic niespodziewającego się przeciwnika. 
Oczywiście nie jest to jedyna słuszna opcja - równie dobrze możemy skombić się z nowym Garoshem czy znanym i lubianym już Mazukonem. Karta jest na pierwszy rzut oka troszkę w typie 'Win-more', ale mimo wszystko wydaje mi się, że ujrzy światło dziennie w formacie Constructed, a przynajmniej w nowym Core.

Nowy Garrosh, Son of Grom jest mocny! Prawda, że odkrywam Amerykę ? :-) Oczywiście, nie jest to stwierdzenie na miarę nagrody Nobla, ale wspominam to orkowe bydlę z kilku powodów. Po pierwsze primo jest to piątoturowy drop hordowy. Tak naprawdę w tym slocie nie ma zbyt wielu mocnych ally, a dziurę tę przeważnie zapełnia się wstawieniem Mazukona z Shadowfang Keepa. Tak na szybko do głowy przychodzą mi Vanessa vanCleef oraz Aggra tof, czyli karty, które nie robią jakiegoś niesamowitego HALO! po wejściu w stół. Oczywiście Vanessa za free z Edwina to zupełnie inna bajka, ale nie o to tutaj mi chodzi. 
Po drugie 5 do buzi instantowo za 5 kosztu to dobry deal, mimo drawbacku w postaci Can attack only heroes.
Po trzecie primo - szczęśliwa siódemka w plecach sprawia, że  Garrosh gwiżdże na Mazukona i generalnie ten ostatni jest na niego kiepską odpowiedzią. 
Po ostatnie primo jego moc tworzenia malutkich Oreczków (?) sprawia, że karty typu Sap czy Glacial Tomb są na niego odpowiedzią dosyć kiepską w kontekście przedłużającej się rozgrywki. 
Po najostatniejsze primo: HAIL GARROSH! Tu jest moc ;-)

Gavel of Perotharn - najbardziej w tym wszystkim podoba mi się nazwa toporka. A tak zupełnie serio mówiąc to jest naprawdę świetna macka, która niesamowicie podkręca tempo pod warunkiem, że w danym momencie mamy na ręce odpowiednie kartoniki. 
3 tura: topór + Prazo Whiptrick
6 tura: Mazukon - Stuart Wright podaje rękę.
7 tura: budzimy się zlani moczem we własnym łóżku.
Oczywiście podany wyżej scenariusz to prawdziwe karciane porno, ale przy pomocy różnych efektów typu delve jesteśmy w stanie wykręcić naprawdę dobry curve pod warunkiem dobrania macki. Kombo z Prazo jest naprawdę świetne i odwraca tempo o 180 stopni, skracając ally przeciwnika i wstawiając w stół naszego za free. IMHO karta naprawdę świetna do czerwonego, naporowego decku za 3000zł.

Kolejny chory wymysł losowego dewelopera z firmy Cryptozoic Entertainment. Oczywiście, że ten chłopek niewiele robi, jeżeli jesteśmy on the draw (jedziemy jako drudzy), ale naprawdę błyszczy gdy wygrywamy rzut kostką. Pomijając jakieś losowe karty typu Firestarter tof czy paladyńskie AoE za 1 tudzież dobry fart z Faceless Sappera to jest on niesamowicie trudny do skrócenia w drugiej turze. 
Jeżeli uda mu się zadać dmg w kolejnej turze to generuje niesamowitą przewagę po naszej stronie. Po pierwsze wstawia ally o statach 5/5, czyli mocno przerośniętego jak na koszt 3, a po drugie wraz z tym Infernalem daje nam wirtualny card advantage, gdyż nie tracimy karty z ręki. 
Na szczęście deweloperzy gry nie stracili zupełnie rozumu i nadali demonowi przydomek Inferius(1) co znaczy, że drugiego takiego nie zobaczymy równocześnie w stole, no chyba, że gramy z Gnimshem, który lubuje się we wstawianiu dwóch sztuk "juników", np. Generała Husama :>

Duży plus dla CZE za tego pięknego misia, o który marzy każde małe dziecko. W końcu dostajemy jakieś możliwości do manipulowania cmentarzem, których było jak na lekarstwo od początku końca Upperdeck Entertainment. Oczywiście nie chcemy przeholować w drugą stronę, jak miało to miejsce z jednym z najpopularniejszych decków formatu Classic, czyli tzw. "Pająkami". Rampagin Furbolg napełni nam graveyard pod Gilblina, Tyrandę, Mekkatorque'a czy druidzkie wskrzeszenia, a w Limited w piękny sposób ukróci żywot Corrupted Furbolg woa. To ostatnie to notabene moje ulubione zagranie z Antwerpii :D
Mam nadzieję, że CZE wydrukuje więcej kart w typie tego misia i powrócą do karcianki kombo decki, które są najfajniejszą częścią każdego TCG. Aktualna meta typu "Wstaw coraz większego gościa w prawo" niekorzystnie działa na całe karciane community.

Tym pozytywnym akcentem kończę ten przykrótkawy artykuł. Stay tuned!

środa, 10 października 2012

Making WoW tokens for dummies


Witajcie.
Dziś pokażę wam jak zrobić własny token. Do pracy będziemy potrzebowali: dobrej jakości skan tokena do przerobienia (300 dpi minimum!), zdjęć, grafik lub rysunków które chcemy wstawić jako nasz nowy art, oficjalnej WoWowskiej czcionki, programu Photoshop (swój tutorial opieram na anglojęzycznej wersji CS2), a także kubka gorącej kawy bądź innego napoju. A więc do dzieła!
Na początek potrzebne nam będą grafiki, których użyjemy. Większość osób które robi tokeny amatorsko najszczęściej wstawia gotową grafikę. My pójdziemy o krok dalej i użyjemy dwóch. Nazwałem je Graf1 i Graf2.
Przed rozpoczęciem właściwej pracy polecam zajrzenie do opcji Window i zaznaczenie tam Layers, History, Options i Tools. Są to okienka które przydadzą się nam do pracy.

Zaczynamy.

Klikamy File -> Open. Wybieramy naszą grafikę Graf1.
Klikamy File -> Open. Wybieramy naszą grafikę Graf2.
Po tych dwóch zabiegach, w dwóch oknach otworzą nam się dwie grafiki.
W oknie Graf 2, które jest na wierzchu wciskamy kombinacje klawiszy Ctrl+A co spowoduje zaznaczenie całej grafiki, następnie Ctrl+C, minimalizujemy wewnętrze okno, i klikamy Ctrl+V na naszej pustyni.
Nasza grafika powinna wyglądać teraz tak:


Teraz wchodzimy w opcje Edit->Transform->Scale. Łapiąc za rogi obrazka możemy go dowolnie modyfikować. Skalujemy tak by nam pasowało. Klikając i przytrzymując lewy klawisz myszy na naszym orku możemy go dowolnie przesuwać, gdy już dostosujemy wielkość i przemieszczenie naszego orka klikamy na dowolne narzędzie na przyborniku. Wyskoczy zapytanie czy chcemy zachować transformacje. Klikamy że tak. Ja otrzymałem taki efekt:


Jak widzimy nasz Ork średnio pasuje kolorystycznie do tła. Wyostrzymy więc nie co i zmienimy barwy tła, nadając mu nieco charakteru. W tym celu klikamy na warstwę Background w okienku Layers. Jeżeli klikniemy dobrze to w tym samym okienku podświetli się na granatowo. A następnie kombinację klawiszy Ctrl+J. Tym zabiegiem skopiowaliśmy naszą warstwę. Teraz klikamy na Background Copy. Teraz w tym samym okienku nieco wyżej mamy opcje krycia. (Domyślnie Normal) Zmieniamy na Overlay. Nasze tło jest teraz bardzo mocno przekontrastowane. Zmieńmy to. Klikamy na pasku u góry Image->Adjustments->Desaturate. Nasza kopia tła stała się teraz bezbarwna, ale bardzo dobrze komponuje się z tłem właściwym. Jeżeli chcemy zobaczyć róźnicę, to w okienku warstw klikamy takie oko. Co sprawi że warstwa która odklikneliśmy stanie się niewidoczna. Teraz w oknie warstw klikamy na naszego Orka. Nadal nie pasuje kolorystycznie niestety. Naprawmy to.

Klikamy Image->Adjustments->Levels.

Na dolnym pasku zmniejszamy prawy suwak. Sprawi on że nasz obrazek się przyciemni.
A Troszkę wyżej gdzie są 3 suwaki manipulujemy środkowym do uzyskania efektu przez nas zamierzonego (jeżeli chodzi o jasność) Prawy suwak przesunięty w prawo przyciemni ciemne mniejsca. Lewy przesunięty w lewo rozjaśni jasne miejsca. A środkowy... Sprawdźcie :)

Moje ustawienia Levels to środkowy suwak 0,87 a dolne suwaki prawy bez zmian, a lewy na 236.
Ok. Jasność już mamy. Teraz czas na same koloru użyjemy do tego krzywych. To potężne narzędzie potrafi bardzo ułatwić pracę. Ale potrafi także zepsuć grafikę niestety.

Klikamy Image->Adjustments->Curves

Na channelu wybieramy sobie na jakich barwach chcemy pracować. RGB oznacza wszystkie.
Red/Green/Blue oznacza składowe graficzne czyli odpowiednio czerwień, zieleń i niebieski.
Ja nadałem swoim krzywym takie kształty, otrzymując taki efekt



Ale zachęcam do eksperymentowania.
Barwy już mamy czas wkomponować naszego ktosia w otoczenie by nie wyglądał aż tak rażąco. Zaznaczamy w naszym przyborniku Lasso Toll (drugi od góry po lewej stronie). A następnie trzymając wciśnięty lewy klawisz myszy objeżdżamy niezbyt dokładnie nogi naszego orka, o mniej więcej tak: 


A następnie Ctrl+J co sprawi, że nasz obszar zaznaczony stworzy nową warstwę. W oknie Layers zaznaczamy jednak naszą poprzednią warstwę. A tą co stworzyliśmy wyłączamy klikając na oko. Cały czas będąc w okienku Layers klikamy prawym klawiszem na naszą pełną warstwę (tam gdzie są zarówno nogi jak i tors) i wybieramy opcję Blending Options. Przechodzimy do opcji Drop Shadow. Sprawimy, że nasza postać rzuci drobny cień wokół siebie co poprawi wrażenia optyczne. Ustawienia zastosowałem takie jak na screenie:


Teraz to samo robimy z drugą warstwą tam gdzie są same nogi. Jednak cienie nieco wyostrzamy.
Włączamy widoczność warstwy (tam gdzie było oko) i jak poprzednio
prawy klawisz myszy -> Blending Options->Drop Shadow
Ja ustawiłem jak na screenie:


Końcowy efekt u mnie wygląda tak 



I to już koniec pierwszej części naszej pracy. Klikamy Ctrl+Shift+E. To sprawi że wszystkie warstwy się połączą. A następnie File-Save As. Wybieramy miejsce zapisu. Format najlepiej .psd lub .tiff nie polecam jpg i jego odmian. Psują jakość a my przecież będziemy jeszcze na tym pracować.

Po zapisaniu zamykamy nasze otwarte okienka. A następnie File->Open->Horde Token.
File->Open->Nasza przed chwila zapisana grafika.
Zaznaczamy obszar z grafiki który chcemy wstawić za pomocą narzędzia z przybornika Rectangular Marquee Toll (pierwszy z prawej od góry). Po zaznaczeniu klikamy Ctrl+C. Minimalizujemy naszą grafikę i Ctrl+V na naszym tokenie. Grafikę naszą transformujemy by dopasować do naszego tokena. Tak samo jak w przypadku wklejanego na początku Orka. Nie martwimy się że coś wychodzi za linie, przykrywa znaczek czy coś w tym stylu. Ważne by to co chcemy było we właściwym miejscu. Resztę usuniemy za chwilę. Nie martwimy się też pikselozą. Po zakończeniu trasformacji wszystko się przeskaluje. W okienku Layers przy opcji normal mamy Opacity, czyli krycie zmniejszamy na chwilę do 50% i sprawdzamy czy nasz token dobrze leży. U mnie wygląda to tak:


Teraz najżmudniejsza i najnudniejsza część zadania. Na przyborniku klikamy Gumkę (Eraser Toll).
Dobieramy rozmiar i wymazujemy to co nie potrzebne w naszej nowej grafice. Czyli brzegi np znaczek tam gdzie zwykle jest koszt. I jeżeli najechaliśmy to także dolną linię obrazka. Możemy dowolnie manipulować Opacity warstwy, by sprawdzać czy czegoś nie wymazaliśmy za dużo. Jeżeli tak to w okienku history zaznaczamy akcje do której chcemy wrócić a następnie klikamy kosz na dole okienka history. Boki możemy wymazać zaznaczając je, np Rectangular Marquee Toll. Zaznaczamy prostokącik który chcemy wymazać a następnie klikamy delete na klawiaturze.
Przydatny skrót Ctrl+D który odznacza nam zaznaczony obszar. Dla dokładniejszego gumkowania polecam narzędzie lupa. Niestety trzeba się przyłożyć bo później wszystko będzie widać.
Po zakończonym gumkowaniu nasz token powinien wyglądać mniej więcej tak:


Jesteśmy już prawie przy końcu. Teraz naszemu tłu (czyli znaczek tekst, znaczniki obrażeń, życia etc) trzeba przywrócić dawne barwy. Klikamy na warstwę Background.
A następnie Image ->Adjustments->Levels.
Ja ustawiłem lewy znacznik 29 środkowy 0,82 reszta bez zmian.
Następnie Image->Adjustments->Hue/Saturation.
Zwiększyłem Saturację do +15.

Czas na napis korzystamy z czcionki Belwe Bd BT (czcionek nie trzeba instalować w Fotoszopce, wystarczy je zainstalować do systemu)
Kolor z przybornika biały. I opcja Horizontal Type Tool.
Zaznaczamy obszar w którym chcemy pisać (bez znaczenia byle się zmieściło, później przesuniemy na właściwe miejsce). Rozmiar czcionki 8. Musimy pamiętać, by nasza warstwa tekstu była na szczycie warstw, jeżeli nie będzie to nie będzie widać napisu. Jeżeli nie jest to w okienku warstw łapiemy naszą warstwę i przeciągamy na szczyt. Następnie wybieramy Blending Options (robiliśmy to już przy rzucaniu cienia na orka). Tym razem zaznaczamy tak jak na zrzucie. By otrzymać charakterystyczną dla WoWa otoczkę wokół liter (Tu wstaw otoczka)

Tutaj można już zakończyć nasz tutorial klikamy Ctrl+Shift+E program scali warstwy a następnie zapisujemy w .jpg i zanosimy do druku.

Dla ciekawskich jeszcze jedno potężnę narzędzie – Stempel.
Jeżeli chcemy nazwać jakoś nasz token, ew zmienić jego nazwę musimy posłużyć się stemplem
Narzędzie nazywa się Clone Stamp Tool i jest w przyborniku. Krótka instrukcja obsługi Alt + LPM pobiera dane o kolorze z danego miejsca, LPM wkleja ten kolor w dane miejsce.
Odpowiedniej wielkości stemplem można szybko zamaskować nazwę, tak jak zrobiłem to z nazwą Token na dole karty.
Końcowy efekt wygląda tak:


Kończąc na dziś, dziękuję wszystkim którzy wytrzymali czytając, zachęcam do próbowania. I pozdrawiam. W opcjach Adjustments jest jeszcze taka zakładka jak Brightness, którą można dostosować jasność tokena do swoich potrzeb.
Do usłyszenia !

Krzysiek "FallenEagle" Matwiejczuk