Time T - 0.5
Do stolycy przybyłem ok. godziny 19. Smutne, że tym razem nikt z Wrocka (oprócz kolegi z dzieciakami) nie wybierał się na MPeki, więc jako jedyny, słuszny środek transportu pozostały ukochane PKP. W sumie wyszło dobrze, bo mogłem odskoczyć na chwilę od myślenia o kartach i przez te 6 godzin z hakiem mogłem poświęcić się trylogii Millenium Stiega Larssona - polecam! Na noc zadekowałem się u kumpla ze studiów, który szczęśliwie mieszkał 3 przystanki od Blue City, więc nie byłem zmuszony wstawać wcześnie rano czy brać taksówki. Koniec końców ok. godziny dziesiątej zameldowałem się na miejscu. Ciągle brakowało mi jednego Husajna do talii, a więc kupiłem od razu trzy - nie ma to jak dobry deal i debet na wejściu. Talię miałem już mniej więcej spisaną, więc zrobiłęm ostatnie korekty, podliczyłem karty i czekałem na start.
Time T - 0
No to zaczynamy. Turniej zaczął się z małym opóźnieniem. Niestety to jest dosyć denerwujące, kiedy każą przyjechać Ci wcześnie rano, a później okazuje się, że mogłeś spokojnie spać godzinę dłużej. Takie delaye są nagminnie powtarzane na turniejach każdej rangi i należy się do tego przyzwyczaić - ja niestety jakoś nie mogę.
Runda 1 vs Filip Matysik Famasin the Lifeseer (przegrany rzut kością)
Po zobaczeniu herosa założyłem, że zobaczę Edwiny, Shadowfang Keepy, Husajny, wskrzeszajki itp. a zobaczyłem drzewa, nawet cały las. No nic, jadąc jako drugi miałem w planach wycinkę takowych. Zaczęło się agresywnie od Bottled Life, gdzie z mojej strony atakował Faceless Sapper potykając się niestety o swoją nogę. Na moje szczęście Filip chyba skipnął drugą turę co pozwoliło mi się skutecznie bronić. Ze strony przeciwnika wyskoczyły ze 2 Stonebranch Ancient of War, ale moje dobre podejście z potrójnym Concussive Barrage pozwoliło zaoszczędzić kilka punktów życia niszcząc wrednego druida w odpowiednim momencie i zabierając drzewkom Ferocity. Damage na mnie rósł w szybkim tempie: 1,3,4,5,6,7,8,9,10,11,16. Ustabilizowałem grę przy pomocy protektorów i piramidy, a gra przeciągnęła się chyba do 7 czy ósmej tury. Gdyby Filip miał w łapie choćby jednego Mazukona mógłbym mieć problem.
Bilans 1-0 (kostki 0-1)
Runda 2 vs Kamil Senecki Mistress Nesala ToF (wygrany rzut kością)
Wygrany rzut kością i łupnięcie w krzyżu zwiastowało wygraną. W drugiej turze mając baradża na ręce wolałem skipnąć, żeby nie narazić się na straty z Poison the Well. Pomysł okazał się niezły a baradż powędrował w kierunku Bazul Herald of the Fel ToF. W trzeciej turze wstawiłem Pygmy Firebreather ToF, a przeciwniki powiedział pas. W czwartej turze przeciwnik zupełnie mnie zaskoczył kłądąc na sobie dmg z If Youre Not Against Us co pozwoliło mi się flipnąć bezczelnie. Po grze Kamil tłumaczył, że się zagapił. W sumie nie miało to dużego znaczenia bo odwróciłbym swojego herosa i tak mając Monstrous Strike na ręcę. W kolejnej turze wpadł dwukrotnie General Husam ToF, a ostatecznie przeciwnik popełnił przepiękne harakiri przy pomocy Boundless Hellfire ToF.
Bilans 2-0 (kostki 1-1)
Runda 3 vs Rafał Masłyk Grglmrgl (wygrany rzut kością)
Pierwszy mirror i wygrany rzut kością - uff. Na łapce Jadefire Scout i Gilblin Deathscrounger czyli trzeba grać. Nie mam zbyt wielu zapisków z tej gry, ale ogólnie przekręcałem moje kartoniki w prawo i wygrałem. Rafał przyznał, że jego wersja była all-in, żadnych trapów, Gronnów, Yertle itp. także nie miał tutaj dużo do powiedzenia, niestety.
Bilans 3-0 (kostki 2-1)
Runda 4 vs Marcin Filipowicz Grglmrgl (wygrany rzut kością)
W końcu trafiłem na Gnimsha. Musiałem się zrewanżować za przegraną w Top8 Realmów w zeszłym roku i udało się. Z moich zapisków niestety zbyt wiele nie wynika oprócz tego, że huknąłem go za dyszkę w którymś momencie (dmg 0,1,2,12,16,20). Być może Marcin będzie miał jakieś skrawki w pamięci to wtedy zedytuję tego posta.
Bilans 4-0 (kostki 3-1)
Runda 5 vs Łukasz Gemba Rawrbrgle (wygrany rzut kością)
Ostatnia runda i trafiłem na niepokonanego Łukasza z murlockami, no no. Szczęście nie opuszczało mnie tamtejszego ranka i na startowej ręce zabłysnął Bottled Spite. Oczywiście bez dłuższego namysłu zatrzymałem, na co oponent odpowiedział mulliganem. W pierwszej turze wstawiłem Jadefire Scout, a sam zobaczyłem Murloc Coastrunner i Baby Murloc. W drugiej turze, nie miałem nic ponad Neferset Shadowlancer ToF, ale wstawiłem, aby nie być w razie czego za bardzo tyle. Przeciwnik poskracał stół i wstawił kolejne dwie rybki. Trzecia tura butla w stół i robimy zupę rybną. Pas ze strony przeciwnika do końca gry. Zwycięską flagę na wzgórzu zatwierdził Generał Husam. Gra ta była sygnowana jako feature match, szkodza tylko, że tak jednostronna.
Bilans 5-0 (kostki 4-1)
Po 5 rundach z wynikiem 5-0 nie można być niezadowolonym. Świadomość tego, że wystarczy jedna wygrana, aby awansować do Top8, może być jednak zgubna czego dowodem jest Manchox, który z takim samym wynikiem Constructed to topa nie wszedł. W tamtej chwili jednak nikt tego jeszcze nie wiedział, gdy szliśmy z Chiro i wspomnianym kolegą zjeść coś w Pizza Hut. CDN...




Brak komentarzy:
Prześlij komentarz