niedziela, 30 września 2012

Myśląć Team Core Constructed

Dzisiaj na Stefanie chciałem podzielić się moimi przemyśleniami na temat zbliżającego się turnieju w Antwerpii. Właściwie to miałem w końcu napisać trzecią część relacji z Mistrzostw Polski dotyczącą drafta oraz Top 8, ale DMF jest tak blisko, że grzechem nie byłoby poteoretyzować sobie na temat tego ciekawego eventu w kontekście jego formatu.

Jeżeli ktoś jeszcze nie wie jaki format będzie obowiązywał w Anterpii podczas Darkmoon Faire to już spieszę z wyjaśnieniami. Otóż formatem jest Team Core Constructed, gdzie pod słowem 'Team' rozumiemy zespół złożony z trzech graczy. Nie ma tutaj żadnych ograniczeń, z tego co wiem, co do rasy, płci czy wyznania graczy danej ekipy. 
Gry rozgrywamy zespołowo, a zwycięstwo zaliczamy wówczas gdy minimum dwóch naszych graczy zwyciężyło swoje pojedynki. Jeżeli wszyscy wygrają to nie ma to żadnego wpływu na wyniki, jest traktowane w ten sam sposób jak zwycięstwo w stosunku 2 do 1.
Najciekawszym, moim zdaniem, ograniczeniem jest możliwość posiadania maksymalnie 4 sztuk danej karty we wszystkich trzech taliach. Jednym słowem możemy mieć tylko cztery sztuki Edwin vanCleef we wszystkich naszych deckach i tylko od nas zależy jak rozdystrybuujemy je pomiędzy wszystkie. Zasada ta ogranicza w pewien sposób dostępność kart i zmusza do kombinowania.

Na starcie budowania talii do Team Core wypada zadecydować jakie frakcje i klasy wybierzemy spośród dostępnej puli. Co do frakcji naturalnym wyborem wydaje się po jednej talii z każdego koloru. I mam tu na myśli czerwony, niebieski i zielony. Chcę tu podkreślić grubą kreską słowa 'wydaje się' bo nie mam żadnego rzeczywistego poparcia tej tezy. 

Być może nie każdy zgodzi się ze mną, ale uważam, że obecnie najlepszym deckiem w Core 3.0 jest tzw. Viewless Hunter. Oczywiście może się to wydawać kontrowersyjne biorąc po uwagę fakt, że dwa ostatnie duże turnieje wygrał Rogue, ale kieruję się w tym wypadku czystą statystyką ilości danych talii w Top 16, a w tym wypadku Hunter zdecydowanie wyprzedza wszystko inne o trzy długości. 
Kontynuując dalej ten wątek jestem zdania, że talia ta powinna być zbudowana w najmocniejszej wersji. Oczywiście mam tu na myśli głównie ilość Edwin vanCleef oraz Vanessa vanCleef, ewentualnie karty dodatkowe typu Signed In Blood. Wybór taki oczywiście automagicznie eliminuje powyższe z pozostałych dwóch talii. 

Abstrahując w ogóle od wszystkiego co wcześniej napisałem, to wypada jeszcze napisać to, że jestem zwolennikiem budowania mocniejszych talii kosztem osłabiania innych. W tym przypadku oznacza to , ni mniej ni więcej, że 'wpompuje' wszystko w niebieskiego huntera kosztem osłabienia np. czerwonej talii. Ktoś mógłby sobie wymyślić, że zagra jednym Edwinem w czerwonym locku bo ten ma Summoning Portal, ale imho jest to maksymalnie bezcelowe.

Powiedzmy, że na tym etapie mamy pierwszą talię - niebieski hunter z Edwinami i Vanessami, ale co dalej ? Przede wszystkim należy sobie odpowiedzieć na pytanie jakim sposobem chcemy wybrać, która talię będziemy budować jaką następną ? ("Jaką metodą wybierzemy metodę losowania ?" :D). Czy budujemy czerwoną talię, a następnie zieloną z tego co zostanie ? Czy może dyskutujemy obie równocześnie ? Przyda się też wiedza, czy chcemy aby obie talie były, mniej więcej, równomiernie mocne, czy może wzmocnimy jedną kosztem drugiej ? 
Ja oczywiście nie znam idealnych odpowiedzi na powyższe pytania, pójdę więc na skróty i pobawię się deckiem hordowym, na sam koniec z monsterami zostając.

W hordzie do wyboru mamy kilka pozycji. W tym miejscu warto wspomnieć, że talie które tutaj opisuję, wzięte są głównie z dwóch dużych, ostatnich turniejów, czyli DMF Indianapolis oraz EUCC Prague.

Joleera to obecny champion, zwycięska talia obu wyżej wspomnianych eventów. Talia posiada świetny arsenał removalu (Poison Bomb, Poison the Well, Extortion tof zShadowfang Keep, Dismantle, Carnage, Prey On the Weak) na wszystko co się rusza. Jednak czy deck ten będzie w stanie konkurować z innymi Tier1 bez rodziny vanCleef ? Wydaje mi się, że będzie bardzo słabo. Brak Edwina to brak presji ze strony rogala, a nawet jeśli odpalimy Poison Bomb w Edwina przeciwnika to istnieje duże prawdopodobieństwo, że zawita jego córka i będziemy w tarapatach. Dodatkowym problemem jest zupełny brak drawu w rogalowych deckach.
Atutem, unikalnym dla Rogue, który możemy wykorzystać jest discard. Do dyspozycji mamy takie karty jak Daze, Helplessness btp czy Revealing Strike, dzięki którym możemy pozbyć się upierdliwych kart z ręki przeciwnika. 

Opcją druga jest czerwony mag. W tym wypadku w arsenale mamy uniwersalną odpowiedź na każde zagrożenie - Overload. Grając magiem posiadamy minimalnie lepsze środki do stallowania gry do czasu zapukania do bramy przeciwnika Mazukonem w postaci taniego removalu takiego jak Glacial Tomb czy Flame Lance. Warto w tym miejscu wspomnieć o braku removalu na Viewless Wings - należy brać po uwagę to, że możemy zginąć od przypadkowego komba w postaci Leader of the Pack. Remedium na tę bolączkę są karty takie jak Frost Blast Crown czy Whiteout

Trzecią opcją, moim zdaniem, bardzo słabą jest warlock, najprawdopodobniej Amaxi the Cruel. Najsłabszą pod względem, iż jest to praktycznie autolose z niebieskim hunterem. Wybór tej talii pozostawiam tym, którzy co najmniej od roku dają regularnie na tacę w kościele i wygrywają co najmniej trójki w totka. Prawdopodobieństwo trafiania na bardzo słaby matchup jest, niestety, bardzo duże. 

Last but not least, do naszej dyspozycji mamy kilka mniej popularnych decków takich jak Grand Crusader, który Edwinów aż tak bardzo nie wymaga czy też Devout Aurastone Hammer, czyli Shaman lub Priest. Te dwie ostatnie klasy niestety straciły na wartości w Core równocześnie z wydrukowaniem Miniature Voodoo Mask

Przypuśćmy, że w tej fazie mamy już gotowe decki niebieski i czerwony. Jako drugi wybieramy maga lub rogala, ale wybór będzie jeszcze determinowany przez talię zieloną. W przypadku rogue zamiast rodziny vanCleef wrzucamy discard i może innych randomowych ally. W przypadku maga natomiast maksymalizujemy karty survivalowe pozwalającego dotrwać do Mazukona czy jakiegoś Master Hero.

W przypadku zielonego koloru wybór jest dosyć ograniczony. W pierwszej kolejności mamy solo a'la Wafo-Tapa - talia, która wymaga maksymalnego skilla i która potrafi kierować chyba tylko sam Francuz. Pole do popisu przy budowie takiego decku jest bardzo duże, a karty takie jak Infinite Brilliance btp dają dużą przewagę lądując w stole po naszej stronie. Jeżeli tylko jesteśmy w stanie tak zbudować tę talię aby mieć powyżej 50% wygranych z hunterem to będzie to bardzo dobry wybór. Oczywiście nie wiem, czy jest to możliwe ;-)

Drugą talią, którą do wczoraj mógłbym spokojnie zarekomendować jest Korush. Dotychczas wydawało mi się, że jest to solidny wybór w mecie pełnej hunterów, jednak poczas ostatniego testingu udało mi się przegrać nim jakieś 70% gier. Być może jestem cienias, być może miałem kiepski dzień, a być może Grezul, który był moim sparingpartnerem jest mistrzem kierownicy. Faktem pozostaje fakt, że zacząłem się poważnie zastanawiać nad wyborem zielonego DK na Antwerpię. 

Ostatnim zielonym deckiem, który chciałbym spróbować jest Jasani Shrine Keeper tof, jednak brak Boomera (który kwiczy w niebieskim) i Yertle sprawia, że jest to raczej bez sensu, mimo zestawu takich kart jak Obliterating Trap tof, Noxious Trap, Innervate, Spoils of the Hunt i innych. 

Uff udało mi się dotrwać do końca tego przydługaśnego artykułu. Jestem niesamowicie ciekaw jakie kombinacje talii wymyślą gracze z górnej półki, z którymi i ja będę mógł się potykać w Antwerpii. Wszystkim, którzy tam jadą życzę wygranych rzutów kostką i dobrych mulliganów, a tym którzy nie jadą niechaj kibicują nam. AVE!

PS: Link do info turniejowego:

sobota, 29 września 2012

Blood and Glory!


Na wstępie: FOR THE HORDE!

Tak więc mamy już wyjaśnione za jaką frakcją byłem, jestem i zawsze będę. Wiara w Hordę sięga jeszcze początków WoW online, byście nie sądzili, że mocne karty to jedyna miara jaką mierzę przynależność do stron konfliktu ;p Pamiętajcie o tym czytając resztę tego artykułu ;) Dziś chciałbym podzielić się swoimi przemyśleniami na temat dwóch pokazanych kart ze zbliżającego się dodatku War of the Ancients. Karty, które chciałbym ze sobą porównać to frakcyjne summony, czyli Blood and Thunder! dla Hordy i Glory to the Alliance! dla Przymierza. 


Pierwsza z kart kosztuje nas 4 resource i przyzywa nam dwóch Orkowych Wojowników aż rwących się do boju już od chwili ich przyzwania (ferocity) i pokazania wrogiemu Herosowi kto tu rządzi (attack Only Hero). Karta przyjemna, bardzo dobrze pomagająca zwiększyć różnicę obrażeń u wrogiego Hero by pomóc odpalać hordowy keyword Bloodrush, który to działa w momencie gdy przeciwny bohater ma więcej obrażeń na sobie niż nasz. O włożeniu tej ability do decków opartych o Grand Crusader (protection talent paladyna, który daje ally o koszcie 2 lub mniejszym +2/+2, w skrócie pisane GC) nie wspominam, bo to się rozumie samo przez się: bicie za 4 z ferocity x2… Rozmarzyłem się ;) Tyle jeśli chodzi o plusy. Ciemną stroną tej karty jest koszt, który zezwala nam na użycie jej dopiero w 4 turze, a także ograniczenie wprowadzone na przyzwane tokeny - to ostatnie już wyjaśniam. W momencie gdy sytuacja na stole pod względem ally wygląda zdecydowanie lepiej po stronie oponenta to nasi świeżo przyzwani Orkowie niezbyt się przydadzą ze względu na ich ograniczony target, choć oczywiście zawsze to jakieś większe ciśnienie wywarte na rywala. Wspomnieć muszę także o popularnej od jakiegoś już czasu maszynce do mielenia ally i przyzywaniu tych z wyższego rzędu - mowa oczywiście o lokacji Shadowfang Keep. Kto nie ma, niech się zaopatrzy ;p Lokacja ta, dla tych, którzy jeszcze nie wiedzą(są tacy?), pozwala nam w zamian za jej tapnięcie na zniszczenie dowolnego swojego ally na stole i przyzwanie nowego ally płacąc za niego o dwa mniej. Użyć jej będziemy mogli dopiero w kolejnej turze czyli w 5, a w przypadku orków na tę turę wypadałoby mieć do dobrego rusha Garrosha u którego liczba Orków na stole ma znaczenie dla skutecznego zalania przeciwnika zielonymi ludkami z toporami w łapach i wojennej pieśni na ustach.

Druga karta jest moim zdaniem o wiele bardziej wszechstronna. Pozwala nam na przyzwanie dwóch tokenów Ludzi, którzy przybywają uzbrojeni w keyword protector i mają statystyki 1/1. Do mocnych stron tej karty należy zaliczyć niski koszt bo to raptem dwa resource. Powiecie, że słabsze statystki, ale zwróćcie uwagę na to, że w kolejnej rundzie w decku opartym na GC wejdzie wspomniana abilitka i przerobi ich w dwa protectory 3/3, a to już nie byle jacy obrońcy. Kolejnym pozytywnym aspektem tej karty jest wszechstronność przyzwanych tokenów. Nie mają oni żadnych ograniczeń co do ataku, więc mogą w łatwy sposób zmienić sytuację, nawet bez GC na stole, przemieniając ally z dużym atakiem z przodu i z 1 z tyłu w jedynie niemiłe wspomnienie. Trzeba pamiętać także o keywordzie Ludzi, którym jest Unity, a który wymaga obecności 3 przedstawicieli tej rasy na stole (mowa o ally). Kartą za dwa resource jest o wiele prościej spełnić ten wymóg. Pozostaje jeszcze kwestia Shadowfang Keepa. O wiele łatwiej czerpać z niego zyski w momencie, gdy możemy sobie przyzwać dwa tokeny w drugiej turze i w trzeciej zamienić 1/1 na np. Jaroda ze statystykami 6/1 spellshieldem, elusivem i stealthem. Minusem karty jest duża wrażliwość na np. paladynowy aoe o koszcie 1 i zadającym 1 we wszystko oraz monsterową butelkę, która wchodząc na stół nawet bez monstera na nim zmiecie za pierwszym razem nasze tokeny. „No i w pi*du(..)i cały misterny plan też w pi*du” cytując klasyka ;) Ostatnia sprawa: trochę to naciągane, ale skoro Orkowie mają swojego epica, który świetnie współpracuje ze swoim hordowym summonem, to może i Ludzie będą mieć swój jeszcze niepokazany odpowiednik, który doda tej karcie większego blasku i miodności? Czas pokaże.

Zapytacie skąd wziął się pomysł porównania obu kart. O nowej karcie dla Przymierza dowiedzieliśmy się z kolegą w drodze na wspomniany przeze mnie w poprzednim moim artykule sneak preview. Rozgorzała między nami dyskusja, która z kart jest lepsza i trudno było się nam zdecydować. Po dotarciu do Katowic, gdy już siedzieliśmy czekając na nasze boostery do gry w Sealed usłyszałem, że temat porównania kart obecny był także wśród stałych bywalców Barda, doświadczonych weteranów wielu bitew. 
Mam nadzieję, że temat wyjaśniłem w sposób wyczerpujący. Starałem się spojrzeć na problem z kilku stron i przyznam, że zawsze wszystko będzie zależeć od sytuacji w jakiej akurat postawi nas przeciwnik, czy w której sami się postawimy. Zdaję sobie także sprawę, że obie karty służą do czegoś innego: hordowa przyda się w taliach rushowych i z Garroshem będzie szczególnie dobrze działać, zaś przymierzowy odpowiednik to karta defensywna, która ma za zadanie głównie zatrzymać napór przeciwnika. Przechylam się jednak w stronę stwierdzenia, że karta Przymierza jest odrobinę lepsza ze względu na większy wachlarz możliwości jakie oferuje. Jeśli macie inne zdanie i argumenty na poparcie tegoż nie bójcie się pisać w komentarzach pod artykułem. Jestem jak najbardziej otwarty na dyskusję 

Pozdrawiam,
Zbigniew Czekański

poniedziałek, 24 września 2012

Sealed stories


Wstępniak

Dziś miał miejsce kolejny w moim życiu Sealed. Tym razem z okazji Sneak Preview nowego dodatku War of the Ancients. W sumie dodatek-zagadka. Jeden z niewielu, do którego nie wyciekł pełny spoiler. Więc tak naprawdę do końca nie było wiadomo, co przygotował dla nas Cryptozoic. Chwila oczekiwania i oto nadchodzą po 6 boosterów z nowego dodatku dla każdego. Jako że scena w Łodzi jest mała, wszyscy się znają to ustaliliśmy, że gramy bez spisywania tego co trafiliśmy w boosterach i bez wymieniania się na koniec.

Może na początek podam Erki, które trafiły mi się w boosterach:
  • Divinity - (czyli słynne już jeden zero zero) karta dla Paladyna
  • Power Word: Tenacity - karta dla Priesta koszt 3, attachment dający +10 hp ally'owi w instancie
  • Spark of Rage - szamańska erka. koszt 2, wrzucamy w swojej turze i niszczymy na początku następnej swojej tury, wszyscy ally'owie mają + 3 Ataku i Smash, niezależnie od tego czy weszli przed czy po zniszczeniu abilitki (efekt działa do końca tury)
  • Nightfall - koszt X Warlockowa umiejętność-talent Affliction. Heros zadaje X obrażeń opozycyjnemu bohaterowi bądź ally i tyle samo leczy z siebie.
  • Toraan - niebieski ally koszt 2 1/1. Kiedy zada combat damage herosowi płacisz o 1 mniej za zagranie następnej karty w tej turze, za każdy zadany damage.
  • Takara - czerwony ork warrior, koszt 2 Ferocity 3/4, kiedy atakuje broniący się gracz odkrywa pierwszą kartę swojego decku, jeżeli jest to ally, to może wziąć go na rękę.


Po przejrzeniu pozostałych kart, zdecydowałem się na napór z ferocity oraz sporą ilość protów 2/4.
Klasa postaci - tu miałem dylemat. Sporo kart dla maga w tym strzelająca za 3 po stole. Może shaman ze względu na erkę oraz dwie kopie karty za 1 dającej ferocity. Ostatecznie wybór padł na shamana. Nie będę oszukiwał, przeczytałem sobie przed sealdem krótki poradnik Gnimsha i muszę powiedzieć, że naprawdę był pomocny. Trafiło się całkiem sporo czerwonych mocnych kart, np. za 1 many kartę 3/3. Jednak by nie było zbyt kolorowo gdy się nią zaatakuje to trzeba zniszczyć surowiec. Nie stanowiło to dla mnie problemu bo często gra trwała do 8/9 tury. Przejdźmy jednak do samej gry.

Przebieg turnieju

Pierwsza runda, nieszczęśliwe parowanie i gram z Anetą. Gra zakończona wynikiem 2:1 dla mnie.
Aneta postawiła na hordowego DK grającego na monsterach. Były więc dziki, karta z kosztem 3 mocą 5/1 i powerem, że inne monstery mogą ją protektorować (pokazana na dole). I broń zagłady Axe of Cenarius. Masakryczna broń, wyskakuje nie wiadomo skąd i 8 w papę... Tak skończyła się dla mnie pierwsza, przegrana gra. Poszedłem po rozum do głowy i drugą partię zagrałem bardziej naporowo, przeciwnik wybitnie nie dobrał i było 1:1. Trzecia partia, niczym dobry horror, zaczęła się od trzęsienia ziemi, a potem napięcie powoli narastało. Gdy już praktycznie zawładnąłem stołem dzięki ally za 5 3/3 ferocity + token 2/2 ferocity + liczne proty dostałem po stole abiltiką za 5 "Destroy all allies" Na szczęście z topu dobrałem kartę dla szamana dającą ferocity i prawie na spokojnie dokończyłem grę. Prawie bo na koniec znów weszła broń zakłady, tym razem rozbiła się jednak na procie. Ostatecznie wynik 2:1.

Partia druga: Krzysiek vs Krystian (2:0)
Krystian postawił na Alliance Paladyna + kombiące się elfy.
Te dwie partie trwały bardzo długo. Cały czas musiałem skracać elfy, które wciąż się pojawiały i chciały mnie mocno bić. Niestety elfy mają zwykle 1 w plecach przez co rozbijały się na protach 1/5. Pierwsza gra poszła jeszcze w miarę gładko. Druga natomiast... Cóż - pierwsza ręka 5 z 5 questów w decku na ręcę. Dokładne tasowanie i... tym razem same ally z kosztem 3 lub 4, z topu doszedł quest. Trzeba grać tym co się ma. Oponent też nie dobrał za dobrze i w szóstej turze wyrównałem stan na stole. Skończyłem Takarą dopakowaną +3/+3 z 9 resami na stole i jedną kartą w decku.

Runda Trzecia: Krzysiek vs Przemek (2:0)
Przeciwnik bardzo wymagający wieloletni gracz MTG etc. Bohater to niebieski hunter. Na stole znów elfy razem z ludźmi + pet dla huntera dokładający countery po każdym zadaniu damage'u przez tego zwierzaka. 3 countery i bohater zostaje zniszczony. Pet był chyba za 4 1/2 albo 2/1 Elusive. W 5 turze wyłapałem praktycznie znikąd 20 dmg. Karta z "haste 4" koszt oryginalny 8 8/1 ferocity i na koniec tury wracająca na rękę. Osiem z tej karty 8 z elfa który strzela za koszt karty na jej wejściu + 4 z innych ally. Tu przydał mi się flip Thralla. Uleczyłem z siebie 3 i jakieś drobniejsze obrażenia z sojuszników. Zostawiłem jednego protectora ready już do końca gry tak na wszelki wypadek. Z topa doszło mi kolejne leczenie tym razem za 5. A dzięki pomocnikom z ferocity udało mi się bez problemu utrzymać dominację na stole.

I tak oto po 3 wygranych zakończył się Sealed. Mimo, że kosztował 80 zł to całkiem dobrze się bawiłem. Kolejną bolączką było to, że mimo ceny nie przewidziano żadnych nagród, niestety.

Wnioski i spostrzeżenia.

Całą grę trzymałem na ręcę kartę do niszczenia abilitek, jak się okazało na próżno. Ani jedna abilitka godna zniszczenia i poświęcenia trzech surówców się nie pokazała.
Nowi bohaterowie dają bardzo dużo możliwości. Na przykład thrall w formie przetrwalnikowej (prot prot prot, atak protem, prot prot etc) w drugiej umiejętności, mimo że za 8 strzela za 3, 2 i 1 co zdejmuje wredne elusivy, którymi opp nie ma zamiaru atakować, a które dają mu dodatkowe bonusy.
Kolejny atut to powrót do pomysłu na decki złożone na jednej rasie. Można by tu zaśpiewać "Ale to już było". Ja dośpiewam: "Cieszę się że wróciło". Bardzo przyjemnie gra się orkami na ferocity, które w sumie nie wymagają zbyt dużo myślenia: ot wykładasz, tapujesz, a przeciwnikowie życie maleje i maleje.  Elfami nie miałem okazji grać, jednak myślę, że też drzemie w nich ogromny potencjał. Jak dla mnie najsłabiej jak narazie wypadają ludzie, jednak być może to tylko pierwsze złe wrażenie, ponieważ nie miałem jeszcze wglądu do wszystkich kart, a i spoilery przeglądałem dość powierzchownie.

Z bohaterów natomiast faworytami graficznymi są dla mnie monsterowa Lady Vashj i Illidan z sojuszu.

A no i tym dodatku naprawdę można dostać w papę znikąd. Myślisz, że dobrze Ci idzie przeciwnik ma prawie pusty stół, wszystko pod kontrolą, a tu nagle bum bum i możesz wyciągać rękę...

Wszystkie te spostrzeżenia dotyczą formatu Limited ograniczonego tylko do tego dodatku. Więc proszę nie krzyczeć, że siekierkę można zatrzymać barierą, a panią z "Haste 4" wywalić Overloadem.  

Krzysiek "FallenEagle" Matwiejczuk

niedziela, 23 września 2012

Nie taki sneak preview straszny




Mój pierwszy artykuł piszę zaraz po powrocie ze swojego pierwszego tournamentu jakim był sneak preview ze zbliżającego się dodatku War of the Ancients, tak więc na gorąco i taka też panowała atmosfera! Swoją przygodę z WoW TCG zacząłem trochę ponad rok temu i w końcu z kumplem stwierdziliśmy, że już czas wyjść z naszej bezpiecznej jaskini i zmierzyć się ze światem zewnętrznym. O sneaku wiedzieliśmy już od jakiegoś czasu, czekaliśmy tylko na ustalenie dokładnej daty i godziny i gdy te okazały się sprzyjające decyzja zapadła: jedziemy! Formatem sneak preview był Sealed o którym nie mieliśmy bladego pojęcia, więc co nie co znaleźliśmy na necie, a resztę wątpliwości rozwiali użytkownicy forum wowtgc.pl i artykuł nt. drafta autora niniejszego bloga - wszystkich pomocnych pozdrawiam :D Ale przejdźmy do rzeczy.

 W Katowicach znaleźliśmy się o godzinie 15:30. Do rozpoczęcia zapisów pozostało jakieś pół godziny, czas ten wykorzystaliśmy na zwiedzanie Barda, w którym byłem po raz pierwszy. Z minuty na minutę osób przybywało, by o godzinie 16:00 liczba tychże wyniosła 14-frekwencja niezła. Ustalono, że top 7 zdobywa nagrody w postaci boosterków, rozdano nam promki za sam udział, każdy dostał także 6 boosterów na zbudowanie talii i 30 minut zaczęło upływać. Z drżącymi rękoma otworzyłem boostery, posegregowałem ally, ability, equipment i questy i zacząłem myśleć co i jak. Trafił się Garrosh, więc wybór padł z automatu na Hordę, w której do kompletu dołączyło paru orków by moc ich Warchiefa była tym bardziej odczuwalna. Ostre myślenie pojawiło się znów przy wyborze klasy, gdyż trafiły mi się 3 świetne ability do priesta, rare do huntera, który przyzywał jednego z 3 petów i rare dla DK, który niszczył wszystkie ally. Obecnie zadaje sobie pytanie: czemu? Ale wybór padł na priesta. Tłumaczę to brakiem doświadczenia i presją czasu, ale mogłem lepiej. No nic, wybór dał się odczuć w grach jakie nastąpiły później. 

Runda 1

Mój przeciwnik grał czerwonym rogalem. Rzut kostką przegrałem, więc sam start zapowiadał się już nieźle zważywszy na to, że talię miałem bardziej rushową. Przeciwnik zagadał jak to wrzucił byle co, bo karty trafiły mu się żadne a potem pokazał talent rogala subtlety, którym skosił mój stół, a następnie dobił mnie w kolejnych kolejkach ally hordowym , który wchodził za x resourców i tyle samo miał na sobie counterków życia i ataku, które podwajały mu się gdy jego Hero miał mniej obrażeń od mojego Hero. Doszło do 12 i 1:0 dla oponenta. Ważna lekcja: nie ufaj przeciwnikowi, choćby nie wiem jak się miły wydawał ;) Druga gra poszła mi znacznie lepiej: wysypałem się na stół orkami i nie trzeba było nawet Garrosha by załatwić Garrone(łotrzyka). Niestety z powodu naszej pierwszej dłuższej gry załapaliśmy się na terminację w 3 grze, którą udało mi się wygrać dzięki neutralnemu ally, którego atak można było boostować resourcami, a także dzięki nieuwadze przeciwnika, który miał szansę wspomnianego ally usunąć i nie zrobił tego.

Runda 2

Gdy wyczytano pary do rundy drugiej szeroko się uśmiechnąłem - moim przeciwnikiem okazał się być kumpel, z którym przyjechałem na turniej. Tym razem rzut kością wygrałem i zaczynałem. Na ręce miałem Garrosha i paru orków, więc ją zatrzymałem. Z początku czułem się bezpieczny i śmiało nabijałem dmg na warlocka z Alliance oponenta, ale sprawy zaczęły iść już nie po mojej myli, gdy na stół wszedł Jarod. Jest to niebieski elf ze stealthem, spellshieldem i elusivem o statystykach 6/1. Na szczęście nie namieszał mi tak jak się tego obawiałem i pierwszą grę wygrałem bez większych problemów. Drugą grę zaczynał Medivh(warlock) i na stół szybko posypały się tanie elfy z wkurzającymi abilitkami. Tym razem również miałem Garrosha na startowej ręce, ale dla odmiany pojawili się na niej protektorzy, których trzymałem właśnie na taka okazję. Skutecznie blokowałem, aż do pojawienia się w 3 turze wilka z ferocity i stealthem oraz atakiem 3, który zaczął mocno nękać mojego Hero na zmianę z czwartoturowym zagraniem wspomnianego w poprzedniej grze Jaroda. Obrażenia zaczęły rosnąć tak u mnie jak i u przeciwnika za sprawą Garrosha. Nagle mój przeciwnik zaczął niszczyć sobie swoje pięć resourców. W pierwszej chwili nie zrozumiałem o co chodzi by za chwilę zrozumieć: Neltharion. Ally ten wymaga by zapłacić za niego 1 resourca, a reszta kosztu to „raptem” zniszczenie swoich 5 non hero kart. Statystyki tegoż to 8/8 i smash. Zrobiło się nieciekawie, ale rzutem na taśmę podszedł mi ork, który przyzwał wchodząc na stół tokena z ferocity 2/2 i to po dodaniu innych ally zakończyło zmagania na moją korzyść. Wynik 2:0 co do rund satysfakcjonował, ale i napawał lękiem - teraz przyjdzie pora na umieszczenie nas w grupach i spotkam tych, którzy również ułożyli dobre jak nie lepsze talie, a także wyprzedzają doświadczeniem w podobnych eventach. Jak się okazało strach był jak najbardziej uzasadniony. Kolejnym przeciwnikiem okazał się być Sokles ze swoim Horde Hunterem.

Runda 3

 Grając z Soklesem natychmiast zrozumiałem swój błąd dotyczący wybrania priesta. Flipy huntera, a także abilitka rare, którą oprócz mnie miał i Sokles skutecznie psuły moje zagrania. Pierwsza gra szła całkiem dobrze, po mojej myśli, tempo utrzymywałem i obrażenia się pięknie stackowały, gdy nagle ally, którego wrzuciłem za 5 zginął przez abilitke o koszcie 1 instant: 4 obrażenia we wrogiego ally o koszcie 4 lub wyższym. Tak się zaczął początek końca mojego rusha, po którym się już nie mogłem pozbierać. Na dokładkę wszedł token peta z rare ability, który pozamiatał resztki mojego stołu swoim AoE i to było na tyle. 1:0 dla mojego oponenta. Druga gra pokazała mi jak niesamowicie dobre flipy, wspomniane już przeze mnie na wstępie, posiada horde hunter. Pierwszym flipem dającym long range wybranemu ally zostałem pozbawiony swojego ally bez możliwości żadnej korzystnej wymiany. Drugi flip zboostowal samego bohatera dodając mu +3 do ataku i również long range od którego zarobił inny ally. Muszę też przyznać, że talia Soklesa była o wiele lepiej złożona od mojej i ally oraz zdolności wspaniale się uzupełniały niosąc pożogę. Druga gra zakończyła się również moją przegraną, wynik pogorszył się więc 2:1. No nic, nie zawsze i nie z każdym można wygrać, idziemy dalej.

Runda 4


Guldan. Kolejny warlock na mej drodze. Poradziłem sobie z jednym to i z drugim sobie poradzę, prawda? Błąd. Jeśli ostatnia talia była dobrze ułożona to co dopiero można powiedzieć o tej. Dodatkowo jedno słowo: Taureni. No może dwa: Tribe, głupcze! Jako keyword sprawdza się wprost wspaniale. W przeciwieństwie do orkowego Bloodrush, czy ludzkiego Unity tu nie było żadnych wymogów by zadziałało, tak jak u starych, dobrych i mokrych murlocków. Co prawda nie daje on efektów na stałe, ale to wystarczy by wyrządzić szkody. Przeciwnik zagrywał Taurenami jakby nic innego mu nie przychodziło a u mnie rushowa posucha. Niby coś próbuję zrobić jednak za chwile bierze to na siebie jeden z protectorów warlocka i poker face z mojej strony. Szczególnie po pojawieniu się zielonego itemu wspierającego nację ludzio-krów: item leczy 3 obrażenia z Twojego Hero o ile zapłacisz 3 resource i tapniesz sam item. Wspomniałem już, że koszt resourców jest zmniejszony o 1 za każdego taurena jakiego kontrolujesz? Taaaaak… No to gra druga ;) Tym razem zaczynając mogłem szybciej działać i starać nie dopuścić się do sytuacji jaka miała miejsce w ostatniej grze. Podszedł nawet Garrosh by było śmieszniej. Przed jego wejściem do gry zawitał na stół ally, który za czasów grania w WoW online siał popłoch w sercach i umysłach nowych graczy dodatku TBC. Mowa o fellreaverze, który to, Panowie i Panie, powrócił w wielkim stylu i ładnymi statystykami. Za ładnymi jeśli pytać o to mnie(z przodu jedyne 8), ale ja jestem stronniczy ;) Po jego wejściu na stole zaczęło powoli siać pustką wśród moich protektorów, dorzuciłem Garrosha, ale pograł w jednej turze. Okazuje się, że przeciwnik przez całą grę kamuflował u siebie nowego remova warlockowego, tj. za zdaje się koszt 2 Basic ability: umieszczasz 5 obrażeń na swoim Hero i usuwasz wybranego ally przeciwnika poza grę. Nie powiem, zabolało mnie to, ale pocieszył fakt jaki z tego wynikał. Przeciwnik pospieszył się z oceną sytuacji i okazało się, że dzięki posiadaniu ostatniego protektora byłem w stanie wziąć na niego obrażenia z fellreavera, które normalnie by mnie zabiły, a  Guldanowi jestem w stanie w kolejnej rundzie zadać akurat tyle by dobić. Gra zakończyła się podobnie jak i w pierwszej rundzie - w terminacji. I to w niej zaczynała się finałowa batalia. Zaczynał oponent. Zerknięcie na pierwszą pociągniętą rękę: nic do zagrania w pierwszej turze. Podobnie u przeciwnika, więc obaj zmulliganowaliśmy. Kolejny draw okazał się ciut lepszy. Wszedł Garrosh, ale on by mi tym razem nie pomógł. Tym co mnie satysfakcjonowało to heal o koszcie 1 instant: leczę 4 obrażenia ze swojego Hero i jeśli mam 0 obrażeń na sobie ciągnę kartę. Może teraz opłacalnym okaże się granie Priestem. Przeciwnik tak jak się spodziewałem zagrał w pierwszej turze ally, który albo zadawał 1 obrażenie w mojego Hero albo pozwalał na zerknięcie na moją rękę. Wybór był mój, więc wybrałem rękę, im mniej obrażeń tym lepiej. Niestety dla mnie przeciwnik swoim trzecim dropem zadał obrażenia w mój drugoturowy drop i wysunął się na prowadzenie z ilością zadanych dmg we wrogiego Hero.


Ostatecznie wynik ze wszystkich rund to 2-2. Wystarczył by znaleźć się na 7 miejscu i odebrać 2 extra boosterki. Turniej uważam za bardzo udany i świetne doświadczenie. Polecam każdemu kto się waha i życzę powodzenia na kolejnych sneak previewach, które będą miały miejsce w sobotę i w niedzielę.
Powodzenia! :D

Zbigniew Czekański

sobota, 22 września 2012

Relacja z MP - część II

Time T - 0.5
Do stolycy przybyłem ok. godziny 19. Smutne, że tym razem nikt z Wrocka (oprócz kolegi z dzieciakami) nie wybierał się na MPeki, więc jako jedyny, słuszny środek transportu pozostały ukochane PKP. W sumie wyszło dobrze, bo mogłem odskoczyć na chwilę od myślenia o kartach i przez te 6 godzin z hakiem mogłem poświęcić się trylogii Millenium Stiega Larssona - polecam! Na noc zadekowałem się u kumpla ze studiów, który szczęśliwie mieszkał 3 przystanki od Blue City, więc nie byłem zmuszony wstawać wcześnie rano czy brać taksówki. Koniec końców ok. godziny dziesiątej zameldowałem się na miejscu. Ciągle brakowało mi jednego Husajna do talii, a więc kupiłem od razu trzy - nie ma to jak dobry deal i debet na wejściu. Talię miałem już mniej więcej spisaną, więc zrobiłęm ostatnie korekty, podliczyłem karty i czekałem na start. 

Time T - 0
No to zaczynamy. Turniej zaczął się z małym opóźnieniem. Niestety to jest dosyć denerwujące, kiedy każą przyjechać Ci wcześnie rano, a później okazuje się, że mogłeś spokojnie spać godzinę dłużej. Takie delaye są nagminnie powtarzane na turniejach każdej rangi i należy się do tego przyzwyczaić - ja niestety jakoś nie mogę. 


Runda 1 vs Filip Matysik Famasin the Lifeseer (przegrany rzut kością)
Po zobaczeniu herosa założyłem, że zobaczę Edwiny, Shadowfang Keepy, Husajny, wskrzeszajki itp. a zobaczyłem drzewa, nawet cały las. No nic, jadąc jako drugi miałem w planach wycinkę takowych. Zaczęło się agresywnie od Bottled Life, gdzie z mojej strony atakował Faceless Sapper potykając się niestety o swoją nogę. Na moje szczęście Filip chyba skipnął drugą turę co pozwoliło mi się skutecznie bronić. Ze strony przeciwnika wyskoczyły ze 2 Stonebranch Ancient of War, ale moje dobre podejście z potrójnym Concussive Barrage pozwoliło zaoszczędzić kilka punktów życia niszcząc wrednego druida w odpowiednim momencie i zabierając drzewkom Ferocity. Damage na mnie rósł w szybkim tempie: 1,3,4,5,6,7,8,9,10,11,16. Ustabilizowałem grę przy pomocy protektorów i piramidy, a gra przeciągnęła się chyba do 7 czy ósmej tury. Gdyby Filip miał w łapie choćby jednego Mazukona mógłbym mieć problem. 
Bilans 1-0 (kostki 0-1)

Runda 2 vs Kamil Senecki Mistress Nesala ToF (wygrany rzut kością)
Wygrany rzut kością i łupnięcie w krzyżu zwiastowało wygraną. W drugiej turze mając baradża na ręce wolałem skipnąć, żeby nie narazić się na straty z Poison the Well. Pomysł okazał się niezły a baradż powędrował w kierunku Bazul Herald of the Fel ToF. W trzeciej turze wstawiłem Pygmy Firebreather ToF, a przeciwniki powiedział pas. W czwartej turze przeciwnik zupełnie mnie zaskoczył kłądąc na sobie dmg z If Youre Not Against Us co pozwoliło mi się flipnąć bezczelnie. Po grze Kamil tłumaczył, że się zagapił. W sumie nie miało to dużego znaczenia bo odwróciłbym swojego herosa i tak mając Monstrous Strike na ręcę. W kolejnej turze wpadł dwukrotnie General Husam ToF, a ostatecznie przeciwnik popełnił przepiękne harakiri przy pomocy Boundless Hellfire ToF
Bilans 2-0 (kostki 1-1)

Runda 3 vs Rafał Masłyk Grglmrgl (wygrany rzut kością)
Pierwszy mirror i wygrany rzut kością - uff. Na łapce Jadefire Scout i Gilblin Deathscrounger czyli trzeba grać. Nie mam zbyt wielu zapisków z tej gry, ale ogólnie przekręcałem moje kartoniki w prawo i wygrałem. Rafał przyznał, że jego wersja była all-in, żadnych trapów, Gronnów, Yertle itp. także nie miał tutaj dużo do powiedzenia, niestety.
Bilans 3-0 (kostki 2-1)

Runda 4 vs Marcin Filipowicz Grglmrgl (wygrany rzut kością)
W końcu trafiłem na Gnimsha. Musiałem się zrewanżować za przegraną w Top8 Realmów w zeszłym roku i udało się. Z moich zapisków niestety zbyt wiele nie wynika oprócz tego, że huknąłem go za dyszkę w którymś momencie (dmg 0,1,2,12,16,20). Być może Marcin będzie miał jakieś skrawki w pamięci to wtedy zedytuję tego posta.
Bilans 4-0 (kostki 3-1)

Runda 5 vs Łukasz Gemba Rawrbrgle (wygrany rzut kością)
Ostatnia runda i trafiłem na niepokonanego Łukasza z murlockami, no no. Szczęście nie opuszczało mnie tamtejszego ranka i na startowej ręce zabłysnął Bottled Spite. Oczywiście bez dłuższego namysłu zatrzymałem, na co oponent odpowiedział mulliganem. W pierwszej turze wstawiłem Jadefire Scout, a sam zobaczyłem Murloc Coastrunner i Baby Murloc. W drugiej turze, nie miałem nic ponad Neferset Shadowlancer ToF, ale wstawiłem, aby nie być w razie czego za bardzo tyle. Przeciwnik poskracał stół i wstawił kolejne dwie rybki. Trzecia tura butla w stół i robimy zupę rybną. Pas ze strony przeciwnika do końca gry. Zwycięską flagę na wzgórzu zatwierdził Generał Husam. Gra ta była sygnowana jako feature match, szkodza tylko, że tak jednostronna. 
Bilans 5-0 (kostki 4-1)

Po 5 rundach z wynikiem 5-0 nie można być niezadowolonym. Świadomość tego, że wystarczy jedna wygrana, aby awansować do Top8, może być jednak zgubna czego dowodem jest Manchox, który z takim samym wynikiem Constructed to topa nie wszedł. W tamtej chwili jednak nikt tego jeszcze nie wiedział, gdy szliśmy z Chiro i wspomnianym kolegą zjeść coś w Pizza Hut. CDN...


czwartek, 20 września 2012

Nie zawsze ryba bierze, czyli relacja z Mistrzostw Polski weekendowego rybiarza.


Hero: Rawrbrgle

Allies:

4x Gutfin
3x Chumly

Equipment:


Abilities:



Witam serdecznie wszystkich wędkarzy! Ci którzy śledzą blog Stefana zapewne pamiętają mój poprzedni artykuł o wyborze Murlocków jako swojej talii na Mistrzostwa Polski.Aby potwierdzić że nie był to jakiś troll artykuł chciałem udowodnić,że można tym deckiem zagrać tak duży turniej jak nasze kochane MP-ki.

W decku nie zaszło wiele zmian,zdecydowałem się zagrać zarówno Upheavalem jak i Dirk’s Commandem.O ile bronią chciałem grać bardzo,to Upheavalem grałem tylko z powodu aby nie podać ręki przeciwnikowi zaraz po tym jak zagra Bałwanka i Alarmo Bota. Nie trafiłem ani razu na deck który by tym grał,więc Upheaval za każdym razem lądował na manie.Może niektórzy z was się zastanawiają czemu,już tłumaczę.Upheaval wg mnie nie jest taki potrzebny do zadania wielkich obrażeń w herosa np. 8-12 po Unleashu ponieważ jeśli przeciwnik nie zabije ryb w swojej następnej turze po zagraniu Unleasha to i tak ginie,a jeśli się ich pozbędzie,to nasz Upheaval zadaje 2-4 obrażenia,dlatego uważam tą kartę tylko za dobrą jako removal na jakiegoś upierdliwego stworka.

Przed samym turniejem nie testowałem dużo,Mistrzostwa Polski to dla mnie zawsze priorytet aby się spotkać ze znajomymi twarzami z innych miast,popić i pogadać.Turniej schodzi wtedy zawsze na drugie miejsce.Po zabawie przy procentach i pokerze,przespaniu się 5 godzin siedziałem na players meetingu.Chciałbym tutaj bardzo podziękować za całą organizację Romanowi jak i całej firmie ISA.Granie w CH trochę nas przerażało możliwością dużego hałasu,masie gapiów i dzieci które będą nam ochlapywać Edwiny swoim ketchupem z frytek albo sosem z kebaba.Na szczęście tak nie było i cały turniej uważam za bardzo udany ze strony organizacji.Bardzo wielkie podziękowania należą się Vaghirowi za profesjonalne nagrywane naszych zmagań,to zawsze dodaje trochę animuszu i mtywacji do gry.
Przejdźmy teraz do gier które zagrałem  z krótkim komentarzem:

Runda 1 Artur Lasota Monster Hunter
Pojedynek na to komu pierwszemu uda się zrobić flipa.Wygrałem kostkę i jako pierwsza ręka zobaczyłem 5 nielimitowanych rybek,rwl i upheavala.Po Mulliganie dobrałem 2x Swarmtootha,3xRybę(Ryba zawsze będzie oznaczać Murloc Coastrunnera) i 2x Ragespika.
Zacząłem z ryby a Artur ze Scouta.W kolejnej turze dograłem rybę i Ragespika i zaatakowałem herosa Artura(nie skracałem w tej turze scouta bo nie było opcji aby w kolejnej turze Artur zadał  8dmg).Artur dograł kolejnego Scouta i mnie zaatakowal pierwszym.Pomyślałem sobie flip nie będzie problemem,niestety nie trafiłem ze swarmtootha 1cost ryby,ale unleash na top decku też mnie cieszył,majac 4 ryby i nie mając możliwości na flipa skróciłem scouty coastrunnerami i liczyłem na flip po unleashu.Niestety Artur z kończem odsłonił z Waking the Beast Bottled Spite, która zaraz po dołożeniu resourca zagrał i złowił moje wszystkie rybki.Ja miałem do wyboru,albo ryzykować Unleasha w 5 ryb albo próbować swarmtootha.Po wybraniu 1 opcji jakże mi było smutno gdy odłoniłem z 7 kart tylko 4 ryby 2/1 które Artur bez problemu spalił ze zniszczenia butelki.W swojej turze zagrał 2x Faceless Sappera, którego poprzedził sedesami aby trafić enrage, zrobił flipa i mogłem teraz tylko patrzeć jak szybko mnie zabije.Próbowałem się jeszcze odbudować ze swarmtoootha ale się zaciąłem po dwóch rybach i patrzyłem jak wszystko co zagra Artur mnie atakuje i dobija do 30dmg.
0-1

Runda 2 Filip Matysik Red Druid
Filipa znam z lokalnej sceny,mimo iż jest młodym graczem wiedziałem że jego drzewa są Tier1 deckiem.Wygrałem kostkę i keepnąłem pierwszą rękę zawierającą 2x unleash,dirk’s command,3x ryba i ragespika.Klasyczny start z ryby Filip skontrował druidową butelką,z tego powodu zpassowałem swoją drugą turę,a Filip skrócił moją rybę i również zostawił dwie many wolne.W trzeciej turze zagrałem swarmtootha który trafil w chumliego,z koncem rybka od dobierania spłonęła od drudowego  palenai za 2 many i kolejne drzewko weszło do gry u Filipa.Trzecią turę również zpassował,ja zagrałem chumliego i slippyfista,aby w kolejnej turze moje ryby po unleashu nie zaczęły spadać od drzewek.Filip dograł w międzyczasie stonebrancha i surge of power,które jest trochę uciążliwą kartą trzeba przyznać.Ze względu na to że miałem na sobie już 20 brażeń skróciłem trochę stół,po czym zagrałem kolejnego unleasha i w kolejnej turze zaatakowałem za 23 moimi rybkami,tyle wystarczyło aby wbić 27 dmg Filipowi.
1-1

Runda 3 Dominik Miliński Mirror
Przegrałem kostkę więc teraz mogłem liczyć tylko na to że dobiorę więcej Unleashy niż mój przeciwnik.Pierwsza ręka to 3 rybki,rwl,unleash,swarmtooth i slippyfist,stwierdziłem że jeden unleash musi wystarczyc,a slippyfist pozwoli mi się tradowac tak jak chce,keepnąłem reke.Dominik po Mulliganie zaczal z rybki a ja ze slippyfista.Niestety w drugiej dominik zagral swarmtootha,którym wymusił skrócenie slippyfista.dograłem w drugiej turze tylko rybke,a Dominik dograł surkiego i rybkę.Nie miałem nic co bym mógł zagrać w 3 turze i zostało mi tylko czekac na unleasha.Dominikowi udało się zagrac w kolejnej turze swarmtootha,babby murlocka i rybke po czym zrobić flipa.Nestety przy zagrywaniu kolejnych ryb Dominik niewiadomo cemu nie chciał triggerowac swarmtootha z czego byłem bardz zadowolony i został z jedna karta na reku.Moj unleash trafil w 5 ryb,zrobiłem flipa i dałem grac Dominikowi,ten zamiast starac się atakować we mnie wolał skrócić stól i dograc 2 coastrunnery,ja odpowiedziałem kolejnym unleashem a w kolejnej turze chumly+rwl pozwoliły zaatakować za 48.
2-1

Runda 4 Rafał Masłyk Hunter Monster
Wygrałem kostkę I miałem nadzieję że nie powtórzy sie gra z pierwszej rundy.Unleash,2 rybki,upheaval,dirk’s command,slippyfist i gutfin to moja pierwsza reka która bez wachania zatrzymałem.Pierwszoturowa ryba została zdjeta przez barrage z koncem.w drugiej turze na mojego slippiego i gutfina Rafał odpowiedział  2/1 nefersetem i scoutem.Ja dograłem chumliego i skróciłem małymi rybami scouta i neferseta,gutfin zabijał neferseta wiec przezyl z 2 dmg.W trzeciej turze Masło chciał zrobić flipa,niestety jego faceless saper nie trafił enrage i drugi barrage zamiast trafic w mojego herosa obral na cel chumliego i zrobil trade 2 za 1(gutfin spadł bo miał 2dmg).Mi nie pozostalo nic innego jak sprobowac znowu trafic 5 ryb z unleasha,niestety spadly tylko 4 i znowu nie udało się zrobić flipa.Rafał zagrał stonebrancha i skrocil mi 3 ryby ale ja się nie poddałem i po ztopdekowaniu kolejnego unleasha w 4 ryby zrobiłem flipa.Rafałowi skonczyly się tez karty na reku i mogl tylko z sapera skrocic jedna rybe i dograł gilblina.Sapper odsłonil generała Husajna,wiedzac to zagrałem na skrócenie stołu i zacząłem atakować z dirk’s command.Husajn spadł od swykłej rybki zboofowanej przez flipa i chumliego.Resztę dmg wklepałem z mieczyka i 2 rybek.
3-1

Runda 5 Michał Sowiński Red Mage
Niestety w końcu musiałem trafić na jakiegoś maga,których było zatrzęsienie,a pech chciał że jeszcze trafiłem na dobrego kierowcę tego decku.Sowa wygrał kostkę i zatrzymał pierwszą rękę.Ja zrobiłem Mulligan po unleasha,ale go nie było.Sowa zagral tylko manę,a ja rybkę.Później zobaczyłem w stoke sentinela 2 many 1/3 który miał specjalne zastosowanei w decku Sowy,dograłem ragespika i go zabiłem z rybki,oraz gutfina.W trzeciej turze sowa zagrał baxtana 3 za 1 i zczyścił cały stół.ja niestety trafiłem ze swarmtootha w unleasha w swojej trzeciej turze.Sowa zaatakowal z baxtana we mnie i  dograł Thralla z poswiecenia baxtana,zostawiając 2 many wolne.W odpowiedzi na mojego unleasha który trafil oczywiście w 4 ryby spalił z rime and freezin swarmtootha i 4dmg we mnie.Dograłem baby murlocka z reki i zrobiłem flipa.Sowa zagrał w kolejnej turze kolejne 2 rime and freezin co spowodowalo zczyszczenie mi stołu i wklepanie herosowi do 17dmg.W kolejnej zagrał daedaka i był wypalony z ręki.po zabiciu daedaka przetasowałem Sowie pilnie deck,ale ten dobrał z top decka kolejnego daedaka i zwykłe odpalenie go z shadowfanga zabiło mnie.3-2
O drafcie mogę powiedzieć tylko tyle że wydraftowałem red priesta,ale przegrałem w pierwszej rundzie z Jakubem ,,Lotharem” Szygulskim i wiedziałem że mając 3-3 nie mam już szans na top8.W kolejnej rundzie trafiłem na teammate’a Michała ,,Cuendae” Waślickiego  który miał 4-2,więc oddałem gre żeby chociaż on miał szansę na topa,po czym zdropowałem.Niestety okazało się że nawet to nei pomogło Michałowi i był na pechowym 9 miejscu po 8 rundach.

To by było chyba na tyle,teraz czas na sneak nowego dodatku po czym czeka mnie wycieczka do Antwerpii z Zozem i Gnimshem na teamowy DMF.Trzymajcie Kciuki!


wtorek, 18 września 2012

Relacja z MP - część I

Hi,
My name is Wojtek and this is the story of my life ...

Time: T - 31
Do Mistrzostw Polski zostało około miesiąca. Nowy, nieznany format i milion możliwości, a w głowie mętlik. Ale jakiś głosik podpowiada cicho: MAGE! Tani removal, AoE, kontra, Ice Barriery, szmery bajery i przede wszystkim draw. Nie lubię "lecieć z topa". Na początek horda - Daedaki, Mazukony, Edwiny, Vanessy + otoczka magiczna. Standard aż do bólu jak karp na wigilijnym stole. Brak Thralli w posiadanych kartach troszkę doskwiera. Gra się tym całkiem przyjemnie, ale jakby czegoś brakuje.
W następnym rzucie pod młotek idzie monsterowy frost. Fajny flip, świetny AoE w postaci Monstrous Frostbolt Volley i Ahune the Frost Lord + fajne synergie w decku. Pograne trochę na MWS i sporo gier mage vs mage, gdzie jest bardzo losowo. Coś nie teges.
W kolejnej iteracji przychodzi pora na innowację. Pora stworzyć coś co złamie format - Izaak Newton mode ON. Pomyślmy - prawie zero removalu na żelastwo w formacie. Może solo armor deck ? Nieeee, zbyt wolny. Spam Yertle  ? Ołłł jeeeea.
Koniec końców Jasani Shrine Keeper ToF - zestaw trapów do odpychania naporu, Innervate na szybki refuel jak na McDrive późnym wieczorem i zestaw Zżółw To Sam czyli Yertle, Bestial Revival oraz Masters Embrace. Cel ? Wstawiaj żółwie do znudzenia aż przeciwnik umrze z nudów, ewentualnie dobij Thrallem MH. Był to całkiem niezły pomysł i niejeden przeciwnik nie dawał rady przebić się przez kilka pancerzy Yertle'owych. Mimo wszystko deck potrafił wypalić się w przypadku braku Innervate, bolał też Ulthok i parę innych rzeczy, jak np. terminacja.

Time: T - 14
Po powrocie z wakacji zasiadłem do kolejnego analizowania decków w bloku. Jako hardcorowy control player stwierdziłem, że nie ma bata i ani chyba trzeba grać w prawo. Przejrzałem szybko dostępne możliwości i wybór padł na zielonego huntera, który, jak się później okazało, został finalnie talią na MP.
Wiedziałem, że aby powalczyć z magiem potrzebuje dobrej utylizacji Gilblin Deathscrounger, a Grglmrgl ze swoim flipem idealnie się do tego pomysłu nadaje. Zacząłem testować deck w różnych kombinacjach, a stanęło na czymś takim:

Hero:

Aluchy:
3x Yertle

Abilitki:

Sprzęt:

Questy:

W zamyśle talia ta miała być ofensywno-defensywa. Znaczy to tyle, że nie był to all-in a coś co dawało mi szansę jeżeli musiałem się bronić. Stworki takie jak Neferset Champion ToF, Pygmy Pyramid ToF czy Yertle nadają się świetnie zarówno w ataku jak i w odwrocie. W ostateczności wybrałem Neferset Championa zamiast Jadefire Hellcaller z racji bardziej uniwersalnego zastosowania tego pierwszego. Dobrze kombi się z Monstrous Strike, a dodatkowo jest w stanie skrócić w jednej turze np. Jadefire Scout i Gilblina przeciwnika. Zabija również Thralla.
Kartą nad którą najdłużej debatowałem sam ze sobą jest Gronn. Jego zadaniem było przejęcie inicjatywy w przypadku gdy zaczynamy jako drudzy. Mając Gronna na ręcę jesteśmy w stanie skrócić każdego pierwszoturowego dropa (bez elusive oczywiście) kosztem 3HP naszego herosa, a więc deal bardzo dobry. Jeżeli przeciwnik nie wstawi nic to zyskujemy w najgorszym przypadku na czasie, z możliwością zagrania naszego np. Jadefire Scouta. Last but not least Gronn to kolejny ally w talii, który zwiększa nam prawdopodobieństwo odpalenia Faceless Sapper. Aha, byłbym zapomniał, że raz na kilkanaście razy zdarza się dobranie ręki z 2x Gronn + Barrage co odpala nam flipa w pierwszej turze i jest bardzo fajne ;-)
Alternatyw dla Gronna znalazłbym milion, ale najbardziej brakowało mi w tej talii Obliterating Trap ToF, którego nie udało mi się już zmieścić. Przydałby się bardzo na ewentualne mirrory, szczególnie vs Generał Husam. Tak czy siak zdecydowałem się na wielkiego ogra i myślę, że suma sumarum wybór był OK.
W podstawowej wersji były 4 butelki jako jedyna odpowiedź na murlocki, ale w ostateczności zostały skrócone do 3 sztuk. Całkiem fajnie kombi się z nimi (oraz pancerzem żółwiowym) Neferset Shadowlancer, który w tym połączeniu jest w stanie zabić trio Edwinowe. Jedną flachę usunąłem m.in. dlatego aby znaleźć miejsce na Lockmaw, który pomaga zabić duże, upierdliwe allaje w stylu Aggra ToF.
Co do questów to w pierwotnej wersji miałem ich sztuk osiem, ale aby zmieścić inne karty zmuszony byłem dociąć je do sześciu. Te "inne karty" to były Husamy, które początkowo uważałem za swoiste "win more". Trochę w tym jest prawdy, ale ostatecznie po testach przekonałem się do generała, który potrafi zabić przeciwnika znikąd i któremu wydaje się, że już ustabilizował grę. Husajn dobrze pasuje też do defensywnej gry będąc sentinelem i protectorem równocześnie. 
Cięcia odczuły również takie superkarty jak Pygmy Pyramid i Yertle, które zmuszony byłem zostawić finalnie w trzech sztukach, chociaż co do tej decyzji w kwestii piramid pewien nie jestem czy aby była trafna. 

Time T - 1
Koniec końców z talii byłem bardziej niż zadowolony, spakowałem więc plecak, jakieś karty na ewentualny handel i pojechałem naszym kochanym PKP w sobotę do stolycy. CDN ...

sobota, 15 września 2012

Exclusive Preview: Bear Trap

Koniec końców na Stefanie przyszedł czas na Exclusive Preview. Hola, coś tu jest nie tak ... Exclusive Preview powinno iść dwa dni temu ? No tak, filtry e-mailowe płatają figle w najmniej oczekiwanym momencie - szanowny Pan Mike Rosenberg uznany został za natrętnego spammera z domeny cryptozoic.com. Brzmi groźnie. Tak czy siak preview karty na blogu następuje właśnie dzisiaj.

Bear Trap, bo o tej karcie mowa, to nowa pułapka hunterska. W bloku tworzy trio z Obliterating Trap tof oraz Quick Trap. To daje nam olbrzymią liczbę 12 kart, które możemy zagrywać za darmo, eliminując potencjalne zagrożenia przeciwnika. W tym samym czasie możemy zagrywać nasze karty, robić questy itd. Ta mechanika, dająca możliwość zapłacenia alternatywnego kosztu pozwoli nam np. wystawiać powoli naszą armię Elusive żeby zadać decydujący cios tudzież kopać szybciutko po Breathstone Infused Longbow

W przypadku huntera opartego na trapach widzę, mniej więcej, trzy możliwości. 
Pierwsza to aggro oparte np. na monsterach typu Gilblin Deathscrounger czy Jadefire Scout. Dzięki pułapkom unikniemy sytuacji, w której to przeciwnik ma inicjatywę i nie mamy innych środków do skracania jego stworów. Wstawiamy ally w stół bez obawy, że nasz dzielny heros powącha kwiatki od spodu jako pierwszy. 
Druga opcja, która zdecydowanie bardziej mi się podoba to właśnie hunter w typie survivalowym, czyli zestaw pułapek, karty typu Interfering Shot tof czy Turn the Blade pozwalające nam komfortowo bronić się, aż do wystawienia naszego win condition w stylu Thrall the Earth-Warder tof.
Trzecia wersja to talia oparta na wspomnianym łuku, który akceleruje nam stwory o koszcie 6 lub więcej. W tym przypadku Bear Trap posłuży nam jako dodatkowa koparka po łuk czy też Gnasha, który wyczyści stół w podbramkowej sytuacji. 
Jeszcze na MP rozważałem opcje kombo hunter-druid Jasani Shrine Keeper tof polegające na wstawianiu Yertle do bólu z Bestial Revival, aby wygrindować się do dużego Master Hero. Dodatkowy trap z cantripem, taki właśnie jak Bear Trap zdecydowanie by pomógł. W przypadku wyboru tego herosa dostajemy dobrą zabawkę w postaci Innervate.

Oczywiście należy pamiętać o tym, że Bear Trap nie niszczy stworka i po odepchnięciu go będzie on się nam naprzykrzał w kolejnej turze. W taki przypadku mile widziane są karty typu AoE (np. Multishot, który niestety jest kiepski) czy przerośnięte ally z protectorem. 

Co w przypadku, gdy nie chcemy marnować 12 slotów na trapy ? Czy Bear Trap zastąpi Obliterating Trap ? Nie sądzę. Możliwość wysłania do padołu Thralla czy biegnącego z pianą General Husam tofa jest nie do zastąpienia. Co do Quick Trap to już bardziej dyskusyjna sytuacja, wszystko zależy od typu naszego decku, ale sztuczka z cantripem na obecny czas dosyć dobrze do mnie przemawia. 

Co do przydatności karty w Limited jestem bardzo sceptyczny. Co prawda jest to karta, którą możemy zagrać za free, ale nie jest to to co chciałbym dobrać z topa idąc łeb w łeb. Dodatkowo, każda karta, która nie jest ally w draftowanym/sealdowym decku zmniejsza nam szanse na dobranie dobrego 'curve' na startową rękę. Zdecydowanie nie jest to karta, którą wziąłbym na pierwszych pięciu pickach. 

Reasumując - karta bardzo solidna i uniwersalna zarówno do decku kontrolnego jak i naporu. W pewien sposób zapełnia lukę jaką jest chroniczny brak dociągu karta dla huntera. 

Tym pozytywnym akcentem kończę historyczny, pierwszy Exclusive Preview na blogu Stefana. Co prawda preview opóźnione jak i sam Stefan, ale zawsze. Z tego miejsca życzę wszystkim wygrania Mistrzostw Polski. Wszyscy równocześnie nie mogą, ale może komuś się poszczęści. Dobrych drawów, wygranych rzutów kością i dobrych erek w Limited.

Niech moc będzie z wami!