poniedziałek, 25 czerwca 2012

Viewless Hunter - Deep dive

WSTĘPNIAK

Dzisiaj chciałbym się z wami podzielić spostrzeżeniami dotyczącymi naszego ostatniego minitestingu. Jakoże byłem offline (od karcianki) przez jakiś miesiąc wziąłem na warsztat ostatni megatier1, biorąc pod uwagę North American Continental Championship, czyli niebieskiego huntera. Podczas naszych zmagań na placu boju stawiły się więc poniższe talie:

Hunter i szaman to były buildy kropka w kropkę z top 16 NACC, DK wyciągniety z ostatniego turnieju , bodajże, Metamart 3k w core.
Te trzy decki udało mi się złożyć/sproksować wstając o 7 rano w sobotę, oczywiście pozostali 'testerzy' standardowo dali dupy (pozdrawiam środkowym:P) i stawili się ze swoimi nowościami ze świata Tomb of the Forgotten nie proxując nic z topa. Tak więc dodatkowo mieliśmy jeszcze:

Niestety z braku laku i czasu nie udało mi się zbudować magowej talii Zumix of Kezan, która na pierwszy rzut oka może być równym przeciwnikiem dla Jarala.

Gwoli przypomnienia jak wygląda deck zwycięzcy NACC:


Allies:
4x Yertle
4x Boomer

Abilities:

Equipment:

Quests:
4x Far From the Nest

REFLEKSJA
Generalnie rzecz biorąc można powiedzieć kolokwialnie, że hunter 'wciągał powyższe decki nosem'. Na oko wygrał ok. 70% wszystkich gier, jak nie więcej, mając równocześnie >50% wygranych z każdym z osobna. Siłą tego decku jest przede wszystkim jego uniwersalność.

Moim zdaniem najmocniejszą kartą w niebieskim hunterze i prawdziwym powodem aby nim grać jest Grumdak Herald of the Hunt.  Karta o koszcie 3, która generuje niesamowitą przewagę na stole. W sytuacji gdy posiadamy inicjatywę zadajemy przeciwnikowi 5 obrażeń pozostawiając w stole ally ze statystykami 3/2, z którymi musi on sobie poradzić. Jednak prawdziwa siła Grumdaka tkwi w tym, że pozwala odebrać wspomnianą inicjatywę przeciwnikowi skracając jego ally bez strat własnych. Właśnie w tych sytuacjach Grumdak robi niesłychaną robotę gdy idziemy tura w turę i łeb w łeb.
Sporo gier w dzisiejszym core rozbija się o wstawienie w stół Edwina van Cleefa. Komu uda się to jako pierwszemu generuje sporą przewagę dla siebie na stole. W trzecim slocie Grumdak pozwala nam skrócić, przeważnie, dropa przeciwnika z tej samej tury, ograniczając tym samym możliwości ewentualnego Edwina i jego chłopaków w turze kolejnej. Stąd ważne jest posiadanie tego empowera na startowej ręce, zwłaszcza jeżeli zaczynamy jako drudzy.

Drugą bardzo ważna kartą po Grumdaku jest Boomer. Znany i nielubiany pet ze swoim 'skreee', 'łiiiii', 'pisk' czy jakikolwiek inny dzwięk przyjdzie na ślinę. W swoim slocie z body 3/3 nie ma sobie równych, a jego moc strzelająca jest naprawdę świetna. Pozwala nam ubijać pierwszoturowe dropy, tokeny ze stashy i innych, czy też pojedyncze Murloci. Posiadanie Boomera w swojej talii daje wiekszą pewność,  że nie zostaniemy zgwałceni masą oraz implikuje możliwość zrezygnowania z pierwszoturowych dropów, co poczynili konstruktorzy tej talii (pomijając Concussive Barrage).

Następny w kolejce to żółwik Yertle. Daje on nam przede wszystkim spokój. Pewność, że dzięki zbroi otrzymanej po śmierci odbijemy minimum 4 obrażenia z Mazukona czy innego dużego stwora. Dzięki Yertle możemy skupić się na wbijaniu obrażeń przeciwnikowi zamiast rozpaczliwie się bronić. Żółw kupi nam niejedną turę, która wystarczy do zabicia przeciwnika.

Viewless Wings - do czasu wydrukowania tej karty quest Leader of the Pack był tylko nędzną erką w cenie 2zł, w dodatku ograniczającą naszego herosa do rasy Worgeńskiej. Co więcej, z tego co pamiętam wydrukowanie tego pancerza nie wzbudziło zbyt wiele entuzjazmu na naszym forum ;-) Fakt pozostaje faktem, że Viewless Wings w połączeniu z innymi kartami w tej talii równe jest szybkiej śmierci przeciwnika. Generalnie popularne są 2 zagrania. Edwin + Viewless Wings lub Viewless Wings + Leader of the Pack. W obie te kombinacje można wetknąć zestashowanego Magniego dodając uroku naszemu hedszotowi. W pierwszym przypadku samo zniszczenie tokenów z Edwina daje nam względny spokój. W drugim przypadku musimy zniszczyć 'skrzydełka' w tej samej turze, w której pojawiają się w stole albo mieć odpowiedź na tokeny z ferocity. Dodatkowo biorąc pod uwagę jakiekolwiek zniszczenie Edwina należy spodziewać, że za darmo w tej samej turze ujrzymy jego córkę. I tak oto z 5 obrażeń robi się nagle 'naście'. W ostateczności do generacji tokenów posłuży nam Jessa the Lifebound, która protektorem będąc zginie prędzej czy później zostawiając za sobą chmarę ludzików.
Oczywiście samo Viewless Wings nie jest czynnikiem koniecznym do wygrania partii. Talia ma bardzo wiele możliwości poczynając od wspomnianych wyżej kart, a na Avatarze kończąc.

Jak mawiają Amerykanie 'Last but not least' - quest Far From the Nest.
To co cechuje topowych graczy to umiejętność wyciągniecia,  z na pozór słabych kart, prawdziwych  perełek. Dla tych którzy niedowidzą lub mają kiepsko przetarte okulary mogę tylko wskazać, że z questa wyciągamy Grumdaka, Boomera , Jeishal lub Faenis the Tranquil. W 90% przypadków będzie to Grumdak lub Jeishal. Quest ten daje nam kolejne punkty uniwersalności w tej talii. W tej chwili megaryzykowne a niemal nieopłacalne jest granie jakąkolwiek talią semi-solo opartą na Etched Dragonbone Girdle czy innych armorach. Jeishal wygeneruje taki 'card advantage', że nie będziemy w stanie się podnieść.

Podsumowanie
Pograłem parę godzin tą talią i naprawdę prowadzi się jak marzenie. Karty są bardzo dobrze dobrane w odpowiednich ilościach i rzadko zdarza się sytuacja, że nie mamy dropa na daną turę (oczywiście pomijam pierwszą). Zrezygnowanie z pierwoszturowych dropów jest bardzo in plus. Przede wszystkim unikamy sytuacji gdy w turze 6 czy 8 dobieramy z topa tego biednego chłopka 2/1, który robi bardzo niewiele w danej sytuacji. W tym decku większość kart generuje zagrożenie dla przeciwnika w każdej turze.
Biorąc pod uwagę zagranie tym świetnym deckiem na dużym turnieju trzeba się liczyć jak zwykle z tym, że ludzie będą się na niego mocno 'techowali', wrzucając na przykład duże ilości taniego removalu na stwory. Dodatkowym niuansem jest fakt, że pojawił się nowy dodatek i być może pojawią się nowe możliwości. Tak czy siak ciągle uważam, że Jaral of Gilneas będzie jednym z faworytów do tytułu na zbliżającym się wielkimi krokami EUCC.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz