czwartek, 5 kwietnia 2012

MazuCon report

Witam ponownie po dłuższej przerwie od pisania. Jakoże udało mi się pozyskać dwóch Padawanów ;-), którzy z ogromnym zapałem naskrobali cenne artykuły mogłem w spokoju zebrać siły do uzupełnienia bloga o następne notki. 
Tak jak obiecałem, poniżej możecie znaleźć krótki raport z mojego występu na MazuConie. Krótki, bo jak zwykle obiecuje sobie, że wszystkie pojedynki opisze dobrze na kartce, a później kończy się na tym, że znajduje na niej parę wyrazów, z których usiłuje coś poskładać do kupy. Nie inaczej jest tak samo. Z góry przepraszam za to, że przekręcam imiona, nazwiska, ksywy z więzienia i wyniki gier. Jeżeli ktoś złapie mnie na tym, że coś było inaczej to proszę korzystać śmiało z opcji komentarza. Od niedawna można dodawać je anonimowo (bez konieczności logowania). Równie śmiało można dodawać bluzgi i obraźliwe epitety pod moim adresem.
Gwoli przypomnienia: deck którym grałem można przeanalizować na moim blogu, a jest on dostępny pod tym adresem:

1 gra 
vs Ronny JakiśTam (sympatyczny Niemiec, na pewno ktoś będzie wiedział o kogo chodzi) Niebieski Paladyn
Przegrany rzut kościa (die rolls 0-1)
Ronny wyciągnął z pudełka niebieską paladynkę, tę z class decków. Nie miałem zielonego pojęcia czym gra, nastawiłem się więc na aggro z Grand Crusader. Z tego co pamiętam na łapie miałem Poison the Well i 2x Dismantle. Pierwsza karta na złe niebieskie, tanie stworki, druga na ewentualny Girdle. Zostawiłem więc bez mulligana. Przeciwnik w pierwszej turze zagrał Crime Scene Alarm-O-Bot. Pomyślałem, że nie będzie tak źle, bo pewnie gra bałwankiem i jego deck nie jest mocno agresywny. W drugiej turze z jego strony wszedł pasek, który ładnie dostał Dismantle. Niestety kluczowym błędem tej gry było podłożenie drugiego Dismantle na resource gdyż w kolejnej turze opp wystawił kolejny Girdle i wiedziałem, że będzie ciężko. W czwartej swojej turze zagrałem Reavera, ale wylądował szybko na cmentarze gdyż Ronny zagrał smoka. W kolejnych dwóch turach wstawiłem kolejnego Reavera i To Arms! i byłem w stanie zadać niewystarczające 18 damage. W kolejnej turze kupa stworków została dopalona Grand Crusaderem i musiałem podać rękę.
0-1

2 gra
vs Szymon Murawski - solo chyba warrior
Wygrany rzut kością (die rolls 1-1)
Po mulliganie dobrałem porno - 3 x Dismantle, Burly Berta i coś tam jeszcze. Generalnie 1 tura pas z obu stron. W drugiej Berta i po przeciwnej stronie armor. I tak tura po turze niszczyłem kolejne zbroje przeciwnika dobierając karty z Berty , w tym czwartego Dismantle. Zawsze mi głupio jak dobieram takie coś, a przeciwnik nic nie może zrobić i tylko zrzuca karty do grobu. No ale nic, win to win :-)
1-1

3 gra
vs Jan Kulhanek (?) Simon blue hunter
Chyba rzut kością w plecy (die rolls 1-2)
Huntard to ogólnie dobry matchup dla rogala, bo wystawia średnio 1 stworka na turę, a my mamy całą masę dobrych tanich zatrzymywajek takich jak Sap, Gouge, Vicious Strike, Poison the Well. Przez pierwsze trzy tury udało mi się zatrzymać zagrożenia ze strony przeciwnika i w stole zagościł Smites Reaver. Dodatkowo ładny kawałek kartonu w ręce z napisem To Arms! zwiastował rychłą wtopę przeciwnika. Z 24 dmg na mnie przeciwnik próbował mnie zabić Avatar of the Wild, ale kiciuś dostał gałkę i musiał poczekać w krzakach. 2 ataki z broni + Sinister Strike i Jan pakował karty do pudełka. Jak mawiają Amerykanie: "It was a close game".
2-1

4 gra
Majkel Gajwer Blue Warlock porno aggro
Wygrany rzut kością (2-2 die rolls)
Wiedziałem, że muszę szybko zabić przeciwnika bo inaczej on zabije mnie. Czas grał tu na moją niekorzyść. Dzięki butelkom lock jest w stanie grać parę tur więcej niż każdy inny deck. Majkel umięjetnie unikał od początku mojego Poison the Well, którego w końcu musiałem zmarnować na pojedynczego stwora w drugiej turze. W czwartej turze wstawiłem broń co okazało się trafieniem kulą w płot bo zobaczyłem LEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEROYAAAAAAAAAAAAAAA JENKIIIIIIIINSA i dołożyłem kostkę z szóstką na mojego hero. Ture lub dwie dalej znowu dokładałem sześć bo kolejny Liroj zawitał na papę mojego rogala (drugi z dwóch w talii Michała). W tej decydującej turze brakło instanta na niego, niestety. Te dwa liroye okazały się gwoździem do trumny. Mistrz Polski zabił mnie zanim ja zabiłem jego :-) 
2-2

5 gra 
Lothar Murloc rush (z Kingiem bez Poison Tipped)
Przegrany rzut kością (die rolls 2-3)
Niestety po mulliganie nie zobaczyłem ani Poison the Well, ani lokacji, ani removalu. Dmg na moim herosie: 2,4,7,11,15,21 gg. Bardzo jednostronna gra.
2-3

6 gra 
Tomasz Taras(?) Murloc rush
Wygrany rzut kością
W tej grze popełniłem fatalny błąd. Na łapie startowej zobaczyłem Fordragon Hold i Carnage. Jako że zaczynałem, założyłem że poskracam lokacją rybki, a w piątej wyczyszczę stół. Oczywiście zapomniałem, że istnieje coś takiego jak Gutfin. W kolejnych turach lądowały murloc za murlockiem, w tym Chumly i pakowałem karty do pudełka. Niestety, ale fatalny misplay (brak mulligana) wysadził mnie na dalekie miejsce. Jeden Poison the Well i gra byłaby praktycznie moja.
2-4

Niestety dwie ostatnie gry zadecydowały o tym, że ostatecznie wylądowałem na zaszczytnym 32. miejscu, które pozwoliło mi zagrać w drafcie. Jak widać na załączonym powyżej przykładzie megaważną umiejętnością jest podjęcie decyzji o mulliganie. Ale to może przyjść tylko z coraz to większą ilością rozegranych gier, no i wiedzą o tym czym gra przeciwnik oczywiście.

Co do drafta to historia jest raczej krótka. Chyba 3 osoby pozabierały co lepsze karty i dropnęły natychmiastowo. Picknąłem bardzo dobre karty i wygrałem 2 z 3 gier, przegrywając tylko z obecnym Mistrzem Polski Majkelem Gajwerem ;-)

To tyle gwoli raportu z turnieju. Event jak najbardziej udany, gratki dla organizatora. Frekwencja może nie oszałamiająca (40 osób), ale przyjazd takich gwiazd jak aktualny mistrz świata Hans Hoh, można uznać za duży sukces. 


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz