piątek, 18 listopada 2011

Poworldsowe refleksje

Worldsy, worldsy i po worldsach ...
Stało się, impreza, która trwała 4,5 a dla niektórych 6 dni niedawno się zakończyła. Ja sam finiszowałem na 83 miejscu chociaż po Constructed miałem wynik 7-3 i liczyłem na troszkę więcej. Niestety w moim ulubionym formacie (Limited) popłynąłem strasznie. Gratulacje dla Kendrasa, który omsknął się o TOP16 i z wynikiem 11-5 wylądował na 20. miejscu.

Kilka luźnych rzeczy przyszło mi na myśl po turnieju:
- Mazukon jest genialny!
Wiem, że nie jest to odkrycie na miarę Kolumba, ale niewiele kart kiedykolwiek dominowało tak w formacie Constructed. Dobitnie świadczy o tym fakt, że 14 z 16 topowych decków Worlds 2001 grało Trolla w 4 sztukach. Dodatkowo każdy kto posiadał takowe cudo na sprzedaż mógł się obficie obłowić (ceny dochodziły bodaj do 60 euro za sztukę).

- CZE dało troszkę przysłowiowej du...my z organizacją.
Mam na myśli nie tylko problemy w drafcie (część kart nie była ostemplowana), ale również bardziej logistyczne, takie jak problemy z cateringiem (ciastka i kawa w pseudokawiarni). Może to i przesada, ale grając naście godzin w ciągu dnia niemal bez przerwy fajnie jest zjeść chociaż jeden ciepły posiłek. Z oczywistych względów nie wspominam oczywiście o braku jakichkolwiek coffee-shopów w pobliżu ;-)

- Składanie talii 5 minut przed turniejem jest do bani.
Nie dość, że pożycza się karty których później zapominamy oddać, to nieraz trzeba zakupić garść commonów za ciężkie eurasy od vendora. Beware!

- Wnoszę o dodanie skilla zwanego "mindfucking" do oficjalnego poradnika "Winning WoW TCG Worlds for dummies".
Na moich oczach Hans Hoh kręcił przeciwników w najlepszym stylu, oczywiście wszystko zgodnie z zasadami :-)

- Core best-of-1 jest słaaaabe.
Mimo tego, że ja osobiście lubię ten format, to większość community jest chyba za wprowadzeniem best-of-3 z sideboard'em. System jest bardzo randomowy i chyba preferuje bardziej ludzi grających w "Wojnę" aniżeli hardkorowych graczy TCG. Anyway, CZE zbiera systematycznie ankiety czym daje znaki, niby, że nie jest obojętne na głos ludu. Być może w 2012 zobaczymy jakieś zmiany na międzynarodowej scenie. Czekamy!

- Mamy sędziów!
<JOKE MODE ON>
Co prawda na razie układają oni stoliki i wydają crafty, ale jednak zawsze
<JOKE MODE OFF>. Być może zobaczymy kiedyś Head Judge z Polski.


To tyle a propos spostrzeżeń, które nasunęły mi się po wyjściu z karcianego amoku. W następnym odcinku coś więcej w stronę kart.
Zdravim!

4 komentarze:

  1. Mógłbyś rozwinąć wątek z Hansem? Zawsze ciekawiły mnie wałki graczy :3

    OdpowiedzUsuń
  2. Heh. Najpierw to co mnie rozbawiło to składanie decków limited. Każdy kto siedział obok Hansa dostawał serię obelg na twarz "STOP TALKING!".
    Ale najlepszy motyw był chyba w pierwszej rundzie top16 jak grał z , bodaj, Danem Clarkiem. Chłopak chce rzucać kostką, a Hans krzyczy STOP! i woła sędziego. Generalnie zaczął coś marudzić o tym, że można tak rzucić kostką, aby wypadło to co chcemy ;-) Po serii słownych przepychanek wypadło na to, że kostką rzucił sędzia. Wszystko na legalu, ale jakże demoralizujące dla przeciwnika ;-)

    OdpowiedzUsuń
  3. czyli zachowywał się jak pizda :D

    OdpowiedzUsuń
  4. Zwał jak zwał. Cel został osiągnięty bo przeciwnik w nerwach żarł własną koszulkę :D

    OdpowiedzUsuń